Czy tylko ja widzę, że coś jest nie tak?!
Jestem studentem. Od tego chyba należy zacząć. Na wstępie zaznaczam, że nie studiuję w Grudziądzu. Skończyłem tu szkołę średnią, tu mieszkają również moi rodzice i syn ich znajomych studiował w Grudziądzkiej Szkole Wyższej. Studiował, to chyba jednak za dużo powiedziane. Rodzice poprosili mnie żebym zapytał na swojej uczelni czy byłaby możliwość przeniesienia się. W dziekanacie mojej szkoły dowiedziałem się jakie należy mieć dokumenty starając się przenieść. Spotkałem się z chłopakiem i powiedziałem Mu czego się dowiedziałem i co będzie musiał zrobić. Okazało się, że nie ma potrzebnych dokumentów, że nie ma dowodów zaliczenia poszczególnych przedmiotów. Jednym słowem tak jakby wcale nie studiował.
Jak tak może być?!
Czytam w jednej z grudziądzkich gazet, że Senat Grudziądzkiej Szkoły Wyższej podjął decyzję o całkowitym zawieszeniu czynności, związanych z prowadzeniem uczelni. Taką informację przesłał też do Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego. Wszystko fajnie, ale czy senat miał takie prawo? Nie zapominajmy, że prywatne szkoły wyższe rządzą się innymi prawami niż te państwowe. Zatem Senat nie ma chyba w takiej sytuacji za dużo do powiedzenia, a decydują władze uczelni...
I tu pojawia się kolejna ciekawostka
Wojewódzki Oddział Stowarzyszenia Inicjatyw Gospodarczych z Gdańska jest założycielem Grudziądzkiej Szkoły Wyższej. I to chyba oni powinni decydować o zawieszeniu prowadzenia uczelni. Zabawny, choć to raczej ironiczny żart jest widok dwóch komunikatów na stronie GSW. Pierwszy kilka dni temu magicznie zniknął ze strony uczelni, a drugi mówi o niepokoju, który ogarnia Założyciela Szkoły.
- Rozpoczęliśmy działania w celu zapewniania dalszej kontynuacji procesów edukacyjnych, które mamy nadzieję, że rozpoczną się w ciągu najbliższych 2 tygodni. W dniu dzisiejszym otrzymaliśmy Pismo z Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego w sprawie braków w minimum kadrowym szkoły. Władze Szkoły zostały zobligowane do złożenia wyjaśnień w Ministerstwie w ciągu 14 dni. Odpowiedzialni za ten stan rzeczy są Rektor i Prorektor Uczelni - informują Katarzyna Pękala i Ewa Jarmołowicz.
Na uwagę zasługuje również dalsza część komunikatu, która mnie osobiście skłoniła do refleksji.
Bardzo ciekawi mnie czy faktycznie szkoła z Włocławka ma takie uprawnienia. Chciałbym Was jako redakcję poprosić o sprawdzenie tych informacji. Najciekawsze jest jednak to, że włocławska szkoła już rozpoczęła zajęcia ze słuchaczami likwidowanej Grudziądzkiej Szkoły Wyższej. Mają do tego prawo?
Wykładowcy, władze i właściciele są w sporze, jednak gdzie w tym wszystkim mają odnaleźć się studenci? Dlaczego zapomina się o tych najważniejszych osobach, bez których uczelnia nie miałaby prawa istnieć.
Interwencja redakcji:
Oczywiście zwróciliśmy się z pytaniami do wszystkich stron, nie bójmy się tego słowa, konfliktu. Nadal czekamy na odpowiedzi z Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego, w którym obiecano nam pilną odpowiedź, z Wyższej Szkoły Technicznej z Włocławka oraz od właścicieli Grudziądzkiej Szkoły Wyższej. Niestety jak kamień w wodę. Wygląda na to, że wszyscy postanowili przeczekać mając nadzieję, że przestaniemy pytać. Jednak my dalej będziemy zajmować się tym tematem, a o efektach na bieżąco informować będziemy na łamach portalu.
Udało nam się nieoficjalnie ustalić, że na dzień dzisiejszy Wyższa Szkoła Techniczna z Włocławka nie ma stosownych zezwoleń na prowadzenie zajęć w Grudziądzu. Mamy nadzieję, że słuchacze którzy już wzięli udział w zajęciach mają tego pełną świadomość.
Wyróżniony tekst Czytelnia. Autor: "Student"