Mieszkańcy ulicy Dębowej od dawna narzekali na brak oświtlenia przy ich ulicy. Nie czuli się bezpiecznie po zmroku, zwłaszcza że nie wszędzie ułożony jest chodnik. Piesi są narażeni na niebezpieczeństwo potrącenia, ponieważ są mało widoczni dla kierowców. Panujące ciemności nie są jak powszechnie wiadomo sprzymierzeńcem pieszego na drodze.
Ku uciesze mieszkańców po koniec ubiegłego roku wzdłuż ich ulicy zamontowane zostały lampy uliczne. "Byliśmy bardzo zadowoleni, wierzyliśmy w istotną poprawę bezpieczeństwa, zwłaszcza wieczorami"- mówi Pani Grażyna, która wraz z rodziną mieszka przy Dębowej. "Kierowcy pędzą tu często jak szaleni, pomimo że jest to teren zabudowany, po zmroku, kiedy widoczność jest mniejsza było tu naprawdę niebezpiecznie" - dodaje mąż Pani Grażyny.
Niebezpiecznie było i jest nadal. Dlaczego? Z prostego powodu. Lampy co prawda zamontowano, ale do dnia dzisiejszego nie działają! Montaż dawno zakończono, ekipa odjechała, a lampy nie świecą. Efekt jest żaden. Wzdłuż ulicy są lampy, ale nadal panują ciemności. "To skandal! Po co montować coś, ponosić koszty inwestycji skoro nikomu nie służy?" - zastanawiają się mieszkańcy. Właściciele posesji przy ulicy Dębowej obawiają się, że jeżeli sytuacja nie ulegnie zmianie może tutaj dojść do tragedii. "Te lampy naprawdę są tu potrzebne. Przydałoby się też więcej patroli policji, żeby trochę poskromić brawurę niektórych kierowców" - twierdzi Pan Krzysztof.
Mieszkańcy Dębowej póki co cierpliwie czekają na cud zapalenia lamp i poprawę ich bezpieczeństwa. Mamy nadzieję, że doczekają się tego zanim stanie się coś złego.