Pogotowie matrymonialne, czyli gdzie spotkać przyszłą żonę?

Panowie rozglądajcie się! Okazuje się, że miłość swojego życia można spotkać dosłownie wszędzie: w szkole, pracy, na koloniach, w samolocie a nawet na pierwszej wojskowej przepustce…

Grudziądzanie podpowiadają, gdzie można spotkać przyszłą żonę...

Poznałem żonę na koloniach. Jak to było? Tak po prostu dała się poderwać opowiada spotkany w Śródmieściu mężczyzna. Okazuje się, że wakacyjny klimat sprzyja miłości, ponieważ kolejna zapytana przez nas osoba także spotkała swoją ukochaną na urlopie. Poznałem moją żonę na koloniach. Ja byłem wychowawcą a ona pielęgniarką. Jesteśmy razem do tej pory i nie planuję zmian. – mówi grudziądzanin. Jednak nie tylko lato sprzyja zakochanym. Przykłady pokazują, że w szkole, pośród książek i zeszytów także można się zakochać. Żonę poznałem w szkole. Po prostu zaczęliśmy ze sobą rozmawiać. Spodobała mi się od pierwszego wejrzenia.– Komentuje spotkany w cukierni Pan.

Miłość z rozsądku? Odradzamy. Natomiast, miłość przez przypadek często trwa bardzo długo i ma szczęśliwe zakończenie. Moją dziewczynę poznałem przez przypadek. Wpadliśmy na siebie w jednym z grudziądzkich lokali. Nie chciałem tam iść, ale znajomi mnie namówili. Moja obecna dziewczyna obchodziła wtedy urodziny. Na drugi dzień znów się spotkaliśmy. Teraz już mieszkamy razem.– Opowiada młody mężczyzna. Jak nie można drzwiami to spróbuj oknem – tak radzi znane polskie porzekadło. Wniosek? Jeśli na ziemi nie możemy znaleźć miłości, poszukajmy jej w niebie. Moją dziewczynę poznałem w samolocie. Ja leciałem do pracy a ona na wakacje. Jesteśmy razem do dziś.

(K.K.)