21 listopad 2022

Śmiech, wzruszenie i morał – klasyka w rękach Zbigniewa Kulwickiego

fot. Łukasz Szalkowski
Redakcja Twoje Miasto pojawiła się na spektaklu „Opowieść wigilijna” Charlesa Dickensa w reżyserii Zbigniewa Kulwickiego. Czas upłynął niepostrzeżenie, a reakcje publiczności były dowodem na sukces reżysera
REKLAMA
Przedstawiciele redakcji Twoje Miasto – Alicja Langowska i Jan Kaznocha byli świadkami nieprzeciętnego przedstawienia, nad którego wykonaniem czuwał reżyser Zbigniew Kulwicki oraz jego aktorska obsada (Zbigniew Kulwicki, Aleksandra Perz, Oliwia Górska, Beniamin Koralewski, Szymon Rocławski, Adam Szczerbaty). Dzięki życzliwości reżysera i obsady możemy przedstawić niektóre tajniki spraw związanych z grą i życiem aktora.

Co zamierzają Państwo grać, jeśli chodzi o zbliżający się repertuar?
Myślę, że chciałbym wznowić „Pętlę” Marka Hłaski. Taki jeden raz dla widowni nieco starszej, dla uczniów szkół podstawowych, tych klas siódmych, ósmych i oczywiście średnich. To taki spektakl dotykający problemu alkoholizmu, trochę profilaktyki, a poza tym Hłasko – kiedyś bardzo modny, myślę, że warto. Spektakl zresztą został bardzo dobrze przyjęty i nawet było duże zainteresowanie, bo miałem po nich telefony, kolejne zamówienia, ale niestety pandemia tutaj przerwała. 

Jak znajduje Pan odpowiednich ludzi do swoich spektakli?
Wybieram sobie takich ludzi, którzy są wszechstronni. To jest przede wszystkim ciężka praca. Z jednej strony mówi się, że każdego można nauczyć aktorstwa. Oczywiście tak nie do końca, no bo można wyuczyć danej roli, ale komu by się chciało. Jednak aktor powinien proponować, mieć już predyspozycje i proponować również od siebie. Można po prostu człowieka wyuczyć każdego kroku, każdego gestu, wszystkiego tego, co później będzie potrzebne na scenie. Ale akurat ja mam to szczęście, że jeżeli już kogoś wybieram, to są to ludzie z takimi predyspozycjami, gdzie nie muszę się aż tak bardzo ciężko przy nich napracować. 

A czy w repertuarze planuje Pan jakiś monodram? 
Monodram to nie ja, bo szczerze mówiąc nawet tak sobie myślałem, że trzeba naprawdę już, wysokiego poziomu i warsztatu, żeby jedną osobą zainteresować widownię przez godzinę czy dłużej. Po prostu bym nie śmiał nawet, chyba że bym trafił powiedzmy na taki scenariusz, który by mnie zaintrygował. Dobieram repertuar taki, który w pewnym sensie pokrywa się z moim gustem. Taki, który widzę, że będzie dobry do zaadoptowania na scenie, dla mnie generalnie musi się po prostu dziać. Jesteśmy też z kolei ograniczeni, to monodram, więc szarżować z ilością aktorów nie możemy.
Wracając do „Opowieści wigilijnej” oczywiście ja będąc cały czas na scenie, tak się zastanawiam, czy dzieci nadążają za tym, czy czasami nie wyłapią pewnego podobieństwa, bo to jest też trudna sztuka. A akurat w tym spektaklu musiałbym policzyć z 12 postaci, jak nie więcej. Bywa, że jedna aktorka gra 6 ról. Już nie mówiąc o tym, że organizacyjnie oni nie mogą się skupić tylko i wyłącznie na roli, muszą się skupić na przebierankach. A przecież my nie mamy tutaj całego zaplecza. Nie mamy tak naprawdę zaplecza takiego jak w zawodowych teatrach typu garderobiana, wizażystki, fryzjerów i tak dalej. Tego tu nie ma, wszyscy działamy we własnym zakresie. Współpracujemy z zaprzyjaźnionym Koszalinem, to mniej więcej wiem, ile osób pracuje przy danym spektaklu. Samych maszynistów tam jest co najmniej czterech na scenie, a w sumie z kierownikiem jest pięć, sześć osób. To są sami obsługujący od strony technicznej. Tam jest pani, która na przykład zajmuje się tylko i wyłącznie, kostiumernią i rekwizytornią.


Jak to jest z widownią? Jaki ma Pan system zapraszania jej? 
Ja po prostu po pierwsze dzwonię, odwiedzam szkoły tam, gdzie mogę dotrzeć, bo zawsze jestem w każdej szkole z każdym spektaklem, który proponujemy, w każdym przedszkolu zostawiam plakacik. A jeśli chodzi o region, bo są placówki, które przyjeżdżają i pokonują odległość nawet ponad 100 kilometrów, przyjeżdżają do naszego teatru z Gniewa, z Czerska. Z wielu, z wielu naprawdę małych miejscowości. Dzięki temu wiem, gdzie, jaka firma, jaka wioseczka czy jakieś mniejsze miasteczka. Oczywiście również jeśli chodzi o region, to tam już wysyłam plakaty, wysyłam informacje o spektaklu i są to już można powiedzieć, że takie bezpośrednie kontakty, dzwonię, wysyłam SMS.
W sumie w tym miesiącu zagramy 17 razy „Opowieść wigilijną”. A mało tego, w zeszłym miesiącu zagraliśmy 6 razy „Jasia i Małgosię” i do tego wymieniliśmy się z Koszalinem, który zagrał tu 6 spektakli „Pinokio”. Nasza widownia bardzo szybko się wymienia. Jesteśmy na tyle dobrzy, ze mogą ten spektakl obejrzeć dzieci młodsze, jak i starsze. Wszędzie reakcje były znakomite, dzieci wszystko rozumieją, posługujemy się dość prostymi środkami, a one bardzo trafiają, bo jesteśmy w stanie utrzymywać zainteresowanie dzieci przez ponad godzinę bez przerwy. Sam pamiętam z dzieciństwa, jak chodziłem tutaj do Teatru grudziądzkiego, nienawidziłem przerwy, nie lubiłem, jak był spektakl zbyt długi, a już najgorsze dla mnie było, jak przerwa się odbyła, wracałem, podniosła się kurtyna, a scenografia stała dalej ta sama –  to dla mnie było po prostu nie do przyjęcia.
Jeśli chodzi o nowe spektakle, jeździłem do ZAiKS-u poszukiwałem nowych rzeczy, współczesne często są nie do przyjęcia, bo problem polega na tym, że ci, co piszą scenariusze, nie znają realiów teatralnych. Nie mogąc znaleźć odpowiednich pomysłów w ZAiKS-ie, zacząłem pisać spektakle, wymyślać je od podstaw. Były takie, gdzie opierałem się na bajkach Braci Grimm czy Andersena – zrobiliśmy te, których byłem pewny, bo to trzeba sobie założyć, żeby tak ta akcja przebiegała, by wymóc na dzieciach zainteresowanie od początku do końca. Ale później zacząłem tworzyć według własnych pomysłów i też są świetnie przyjmowane. 


A jak Pan był związany z Gdańskiem? Tylko przez uczelnię, gdzie pan studiował czy były jakieś inne czynniki?
Tak, przez uczelnię, w zasadzie przypadek zadecydował, że robili przesłuchania w Akademii Muzycznej, a że moja mama miała świadomość, że ja lubię śpiewać, to skorzystałem.

Jak zaczęła się u Pana sama przygoda z aktorstwem?
Od zawsze miałem wewnętrzną łatwość naśladowania ludzi, czułem, że to są rzeczy proste i dla mnie naturalne. Ja siebie pamiętam, jako człowieka młodego i przychodząc tu do teatru ze szkołą, potrafiłem dokonywać oceny tego, co widzę na scenie, teraz dopiero mam tego świadomość. To jest dość specyficzne, bo ja nie zobaczę obok siebie dużego przedmiotu, który mijam codziennie, a widzę wszystko to, co się dzieje na scenie. I często mi to przeszkadza, bo często nie tylko reżyseruję, ale w spektaklu gram i każda rzecz, która jest „brudem” bardzo mnie irytuje i zarazem przeszkadza w graniu i całkowitym wczuciu w rolę. Ponadto już w szkole podstawowej zostałem zauważony przez nauczycielki języka polskiego. Jeżeli ktoś miał czytać na głos, wtedy moja nauczycielka sama mówiła: „Proszę, Kulwicki – lektor, czytaj”. (śmieje się). Oczywiście dopiero na studiach dowiedziałem się o jakichś niedoskonałościach, może nie dykcyjnych, bo raczej to były takie lokalne naleciałości, gwara. Zawód aktora jest bardzo ciężki, wielu aktorów znam i wiem, że nie jest łatwo.


Harmonogram "Opowieści wigilijnej" w CK Teatr Grudziądz

Ebenezer Scrooge stał się, za sprawą Charlesa Dickensa, archetypiczną postacią skupiającą w sobie cały katalog ludzkich wad. Skąpstwo, egoizm, wyniosłość, nieczułość, zgryźliwość… Rzecz jasna nie lubimy tego okropnego jegomościa, ale skoro dickensonowski dziewiętnastowieczny moralitet zupełnie się nie starzeje, a filmowi i teatralni reżyserzy ciągle czerpią natchnienie z „Opowieści wigilijnej”, musi być coś więcej w tej historii, niż tylko naiwna wiara, że czyste zło może zmienić się w ckliwe dobro.

Może w Ebenezerze każdy jednak odnajduje jakąś cząstkę swoich ułomności? Może potrzebujemy przestróg, że to my panujemy nad splotem naszych życiowych wydarzeń i przeszłość, teraźniejszość oraz przyszłość to nic innego, jak tylko obraz konsekwencji naszych decyzji? Czy ostatecznie będzie to obraz złowieszczy, czy radosny?

Zapewne żadnego z nas nie odwiedzą duchy nocy wigilijnej, ale za to dawno temu Charles Dickens zostawił swoje powieści. Wśród nich również tę o starym, zrzędliwym skąpcu. Każdy mądry człowiek może w tej powieści dopatrzyć się swoich zjaw przybywających z przestrogami. Bo do samego końca można wszystko przegrać i wszystko wygrać. Zbigniew Kulwicki, reżyserujący „Opowieść wigilijną” na scenie grudziądzkiego teatru, uważnie wpatruje się w psychologiczny portret Scrooge`a i chce w nim dostrzec jakieś dobro jeszcze przed „nawróceniem ze strachu”. Bo może strach nie byłby wystarczająco silny, gdyby w złej duszy jednak nie mieszkało dobro?


Kolejne będą odbywać się kolejno:

22 listopada o godz. 9.00 i 11.00
23 listopada o godz. 9.00 i 11.00
29 listopada o godz. 9.00 i 11.00
30 listopada o godz. 9.00 i 11.00

Cena biletów: 14 zł

Serdecznie zapraszamy na spektakl Centrum Kultury Teatr w Grudziądzu!
PRZECZYTAJ JESZCZE
pogoda Grudziądz
3°C
wschód słońca: 05:32
zachód słońca: 19:55
REKLAMA

Kalendarz Wydarzeń / Koncertów / Imprez w Grudziądzu

kiedy
2024-04-26 19:00
miejsce
Klub Akcent, Grudziądz, Wybickiego 38
wstęp biletowany
kiedy
2024-05-05 17:00
miejsce
Centrum Kultury Teatr, Grudziądz,...
wstęp biletowany
kiedy
2024-05-10 20:00
miejsce
Centrum Kultury Teatr, Grudziądz,...
wstęp biletowany
kiedy
2024-05-17 19:00
miejsce
Centrum Kultury Teatr, Grudziądz,...
wstęp biletowany