Poetycko o kochaniu - rozmowa z Dariuszem Dłużyńskim, część II
Fot. Dariusz Dłużyński
25 lipca 2023 roku odbyła się promocja tomiku poetyckiego zatytułowanego „... bo kocham wciąż...”, którego Autorem jest jeden z najbardziej zaangażowanych i rozpoznawalnych grudziądzkich twórców - Dariusz Dłużyński. Zapraszamy do zapoznania się z wywiadem przeprowadzonym z Poetą.
REKLAMA
Zuzanna Menard: Czy nie jest tak, że im więcej ludzi masz wokół siebie, tym większą masz frajdę? Mam na myśli organizowanie wspólnych wydarzeń i konfrontację różnych pomysłów.
Dariusz Dłużyński.: Dzięki tym wydarzeniom zyskuję dużo energii, samozadowolenia i powera do tworzenia. Choć zdarzyło się, że dwa lub trzy razy byłem tymi imprezami tak przejęty, że zapominałem o przeczytaniu swoich wierszy. Uwielbiam organizować takie wydarzenia, bo bardzo dużo z nich wynoszę i wcale nie jest tak, że tylko się przy nich męczę. Tak naprawdę robię to, może to egoistyczne, dla siebie. Czerpię z tego radość i satysfakcję. Jeśli cokolwiek miałbym zrobić dla kogoś, z przymusu, nie zrobiłbym tego. Jestem jak egoista, który, nawet jeżeli musi się napracować, robi to z miłą chęcią.
Z.M.: Jeśli naprawdę jesteś egoistą, wydaje mi się, że Twój egoizm jest nieco altruistyczny. Bo wbrew temu, że tworzysz przede wszystkim dla siebie, Twoja twórczość jest doceniana i szanowana przez wielu ludzi.
D.D.: Noszę w sobie kilka sprzeczności. Na przykład mój egoizm, który daje coś ludziom. Nierzadko słyszę „Fajnie zrobiłeś, Darek!”, „Dziękuję, że mnie zaprosiłeś!”, „Dzięki, że mogłam wystawić swój obraz/zaśpiewać!”. Tak samo jest ze zdjęciami, jakie zamieszczam na Facebooku. Uważam, że jestem narcyzem, ale w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Lubię siebie i sądzę, że nie można robić czegoś z ludźmi, nie lubiąc samego siebie. Jeżeli człowiek się nie lubi, jeżeli siebie nie szanuje, to dochodzi do czegoś takiego, że odrzuca od siebie innych. Jeżeli jest się narcyzem, można robić coś tylko dla siebie, ale wtedy krzywdzi się ludzi. Dużo jest takich przykładów w Polsce i na świecie.
Z.M.: Czy zaakceptowanie siebie jest trudne?
D.D.: Najpierw trzeba w życiu troszeczkę przejść. Kiedyś byłem bardzo nieśmiały, jąkałem się, miałem problemy, a wręcz się nienawidziłem. Nie potrafiłem samego siebie docenić. Szkoła zrobiła ze mnie takiego malutkiego człowieczka, powiedzmy. Sam musiałem siebie docenić między innymi za sprawą sportu, podjęcia jakichś działań i za sprawą ludzi oczywiście. Niektórzy klepali mnie po plecach, mówiąc „Wszystko będzie w porządku, Darek”, „Dasz sobie radę” - takie osoby też się pojawiały. Myślę, że każdy człowiek potrzebuje drugiego człowieka, ale przede wszystkim potrzebuje siebie i pracy nad sobą. Czasem wydaje mi się nawet, że samoakceptacja przyszła mi zbyt łatwo.
Z.M.: Wolałbyś, żeby było trudniej?
D.D.: Nie. Lubię to, że siebie lubię, bo dzięki temu na pewno łatwiej jest w życiu. Dzięki temu można otworzyć się na innych i wspólnie z nimi rozwiązywać problemy. Moje kłótnie z ludźmi są zresztą bardzo krótkie; pojawia się jakaś sprzeczka - idę z tym człowiekiem porozmawiać i problem zostaje rozwiązany.
Z.M.: Jaki udział w tym procesie miała w Twoim przypadku poezja?
D.D.: Myślę, że poezja to całkiem odrębny dział mojego życia, dlatego że ja piszę od czasu, w którym się nienawidziłem, aż do dzisiaj. Poezja była ze mną cały czas. Myślę, że pisanie wierszy pomogło mi się wyładować. Kreowanie prozy, listów, które nie zostały wysłane. To wszystko było dla mnie „terapią”. Wiadomo, że dzisiaj pisanie wierszy jest bardzo popularne wśród młodzieży. Bardzo dużo młodych ludzi pisze wiersze i listy właśnie w momencie, w jakim nadchodzi wiek dojrzewania, emocje, pierwsze miłości czy problemy życiowe.
Z.M.: A Tobie zostało to do teraz?
D.D.: Niestety. Jestem dużym dzieciakiem, ale jest mi z tym dobrze. A poza tym jestem też ojcem, jestem mężem na tyle, na ile potrafię. Gdybym nie był dzieciakiem, nie pisałbym teraz tak, jak piszę. Niektórzy z pewnością chcieliby, żebym dorósł. Ludzie nie przepadają za dużymi mężczyznami, którzy zbierają orzełki, nie lubią dużych mężczyzn, którzy bawią się w piasku, czyli kopią i szukają skarbów, i nie lubią dużych mężczyzn, którzy piszą wiersze, bo jak to tak, żeby facet pisał wiersze... Spotykałem się z takimi opiniami, chociaż nie przeszkadzają mi one, ponieważ wiele z tych osób mówiących „Taki duży, a pisze” robi o wiele gorsze rzeczy, na przykład są uzależnione od różnych substancji. Ale takie jednostki też szanuję i rozmawiam z nimi - myślę, że też warto.
Kolejna część wywiadu ukaże się już wkrótce !
Dariusz Dłużyński.: Dzięki tym wydarzeniom zyskuję dużo energii, samozadowolenia i powera do tworzenia. Choć zdarzyło się, że dwa lub trzy razy byłem tymi imprezami tak przejęty, że zapominałem o przeczytaniu swoich wierszy. Uwielbiam organizować takie wydarzenia, bo bardzo dużo z nich wynoszę i wcale nie jest tak, że tylko się przy nich męczę. Tak naprawdę robię to, może to egoistyczne, dla siebie. Czerpię z tego radość i satysfakcję. Jeśli cokolwiek miałbym zrobić dla kogoś, z przymusu, nie zrobiłbym tego. Jestem jak egoista, który, nawet jeżeli musi się napracować, robi to z miłą chęcią.
Z.M.: Jeśli naprawdę jesteś egoistą, wydaje mi się, że Twój egoizm jest nieco altruistyczny. Bo wbrew temu, że tworzysz przede wszystkim dla siebie, Twoja twórczość jest doceniana i szanowana przez wielu ludzi.
D.D.: Noszę w sobie kilka sprzeczności. Na przykład mój egoizm, który daje coś ludziom. Nierzadko słyszę „Fajnie zrobiłeś, Darek!”, „Dziękuję, że mnie zaprosiłeś!”, „Dzięki, że mogłam wystawić swój obraz/zaśpiewać!”. Tak samo jest ze zdjęciami, jakie zamieszczam na Facebooku. Uważam, że jestem narcyzem, ale w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Lubię siebie i sądzę, że nie można robić czegoś z ludźmi, nie lubiąc samego siebie. Jeżeli człowiek się nie lubi, jeżeli siebie nie szanuje, to dochodzi do czegoś takiego, że odrzuca od siebie innych. Jeżeli jest się narcyzem, można robić coś tylko dla siebie, ale wtedy krzywdzi się ludzi. Dużo jest takich przykładów w Polsce i na świecie.
Z.M.: Czy zaakceptowanie siebie jest trudne?
D.D.: Najpierw trzeba w życiu troszeczkę przejść. Kiedyś byłem bardzo nieśmiały, jąkałem się, miałem problemy, a wręcz się nienawidziłem. Nie potrafiłem samego siebie docenić. Szkoła zrobiła ze mnie takiego malutkiego człowieczka, powiedzmy. Sam musiałem siebie docenić między innymi za sprawą sportu, podjęcia jakichś działań i za sprawą ludzi oczywiście. Niektórzy klepali mnie po plecach, mówiąc „Wszystko będzie w porządku, Darek”, „Dasz sobie radę” - takie osoby też się pojawiały. Myślę, że każdy człowiek potrzebuje drugiego człowieka, ale przede wszystkim potrzebuje siebie i pracy nad sobą. Czasem wydaje mi się nawet, że samoakceptacja przyszła mi zbyt łatwo.
Z.M.: Wolałbyś, żeby było trudniej?
D.D.: Nie. Lubię to, że siebie lubię, bo dzięki temu na pewno łatwiej jest w życiu. Dzięki temu można otworzyć się na innych i wspólnie z nimi rozwiązywać problemy. Moje kłótnie z ludźmi są zresztą bardzo krótkie; pojawia się jakaś sprzeczka - idę z tym człowiekiem porozmawiać i problem zostaje rozwiązany.
Z.M.: Jaki udział w tym procesie miała w Twoim przypadku poezja?
D.D.: Myślę, że poezja to całkiem odrębny dział mojego życia, dlatego że ja piszę od czasu, w którym się nienawidziłem, aż do dzisiaj. Poezja była ze mną cały czas. Myślę, że pisanie wierszy pomogło mi się wyładować. Kreowanie prozy, listów, które nie zostały wysłane. To wszystko było dla mnie „terapią”. Wiadomo, że dzisiaj pisanie wierszy jest bardzo popularne wśród młodzieży. Bardzo dużo młodych ludzi pisze wiersze i listy właśnie w momencie, w jakim nadchodzi wiek dojrzewania, emocje, pierwsze miłości czy problemy życiowe.
Z.M.: A Tobie zostało to do teraz?
D.D.: Niestety. Jestem dużym dzieciakiem, ale jest mi z tym dobrze. A poza tym jestem też ojcem, jestem mężem na tyle, na ile potrafię. Gdybym nie był dzieciakiem, nie pisałbym teraz tak, jak piszę. Niektórzy z pewnością chcieliby, żebym dorósł. Ludzie nie przepadają za dużymi mężczyznami, którzy zbierają orzełki, nie lubią dużych mężczyzn, którzy bawią się w piasku, czyli kopią i szukają skarbów, i nie lubią dużych mężczyzn, którzy piszą wiersze, bo jak to tak, żeby facet pisał wiersze... Spotykałem się z takimi opiniami, chociaż nie przeszkadzają mi one, ponieważ wiele z tych osób mówiących „Taki duży, a pisze” robi o wiele gorsze rzeczy, na przykład są uzależnione od różnych substancji. Ale takie jednostki też szanuję i rozmawiam z nimi - myślę, że też warto.
Kolejna część wywiadu ukaże się już wkrótce !
PRZECZYTAJ JESZCZE