To, co dzieje się w szpitalach, jest nie do opisania
Takie wypowiedzi słyszymy coraz częściej, jednak ludzie często nie mają odwagi lub siły powiedzieć tego publicznie. Dotyczy to zarówno opinii o szpitalach, jak i o ośrodkach zdrowia. Obiektem niezadowolenia są nie tylko długie kolejki, ale również sposób postępowania z pacjentami.
- Za zwykłe przeziębienie ludzie dostają zwolnienia z pracy, a do poważnych chorób lub urazów podchodzi się jak do sezonowych dolegliwości – mówi Ewelina. - Moja babcia po poważnym wypadku traktowana jest jak zwykły, codzienny pacjent: przyjęta, zdiagnozowana i odprawiona z receptą, choć wymaga o wiele dokładniejszych badań i opieki. Teraz na fachową opiekę można liczyć tylko za opłatą.
Pacjenci nie zawsze mogą liczyć na służbę zdrowia, niezależnie od kategorii wiekowych, płci i problemu. Nie ważne, czy są to kobiety, mężczyźni, starsi lub dzieci. Szczególnie bardzo dotkliwie traktowane są kobiety w ciąży, które boją się rodzić w miejscowych szpitalach i wybierają inne, bardziej pewne mimo większej odległości od domu.
Ponadto coraz większym problemem stają się relacje między pacjentami w przychodniach. Każdy zdaje sobie sprawę z tego, że aby otrzymać to, czego oczekuje, musi myśleć tylko o sobie i nie oglądać się na innych. Czasem jest to tragiczne w skutkach.
- Ktoś opowiadał mi, w jakich okolicznościach stracił wujka – wspomniała Ewelina. - Ten pan nigdy, naprawdę nigdy nie chorował poważniej i nie czuł się źle. Aż pewnego dnia dostał gorączki. Od razu udał się do przychodni. Wiedział, że coś jest nie tak. W przychodni zastał kolejkę. Prosił, by go przepuścić, bo bardzo źle się czuje, jednak pacjenci odpowiadali mu: „wszyscy źle się czujemy”. Mężczyzna chwilę później zemdlał. Przybiegły pielęgniarki i zabrały go do gabinetu EKG. Niestety za późno. Pacjent zmarł.
Apelujemy do wszystkich obywateli o cierpliwość, ale również wyrozumiałość i wzajemną pomoc w trudnej sytuacji. Nie bójmy się mówić o krzywdzie, gdyż tylko w ten sposób być może kiedyś uda nam się doczekać lepszego jutra.