Artystyczny nieład czy zwyczajny bałagan – gdzie jest granica?
Artystyczny nieład
Czasami ludzie zwyczajnie nie lubią żyć w sterylnych warunkach. Wtedy otaczają się różnymi bibelotami i mówią, że w ich domu jest przytulnie. Tylko czy to prawda? Coraz więcej gospodarstw domowych boryka się z bałaganem w całym domu. Kiedyś była to plaga nastolatków, teraz oni dorośli i przysłowiowy pokój, rozrósł się u nich do całego mieszkania.
- Lubię bałagan, bardzo lubię. Czasem nie mogę niczego znaleźć, ale jak ktoś mi poukłada, to jest jeszcze gorzej. Są w życiu lepsze zajęcia niż ślęczenie w domu i pucowanie go na błysk – mówi Gosia, licealistka z Grudziądza.
Podobnego zdania jest Jej rówieśniczka Kasia:
- Lubię twórczy bałagan i szczerze mówiąc, choć to głupio brzmi, w ogóle nie potrafię się odnaleźc w porządku. Tym bardziej, kiedy rzeczy poukłada mi ktoś inny. Poza tym, każdy przedmiot ma swoje miejsce w tym całym moim bałaganie.
W stercie... problemów
Śmieci, tak jak problemy nawarstwiają się z czasem kiedy nie są ruszane. Dlatego kiedy już nie możemy sobie poradzić z bałaganem, dajemy mu żyć własnym życiem.
-
- Często mam bałagan w pokoju, ale to dlatego, że rysuję coś, np. do szkoły i nie opłaca mi się za każdym razem sprzątać. Kiedy jednak, wszystko się kończy uwielbiam sprzątać. Czuję wtedy, że doprowadzam coś do ładu – mówi Ola.
Czas na zmiany
Impulsem do zmiany swoich przyzwyczajeń często jest dziecko. Chce się mieć wtedy wszystko poukładane i usystematyzowane.
-
- Zawsze miałam w domu artystyczny nieład. Tu coś wrzucone, tu coś się może przydać kiedyś, a ściany kawalerki nie były z gumy. Wszystko zaczęło mnie przytłaczać. Dziś mam dom z ogrodem i małe dziecko. W domu mam porządek, bo nie wyobrażam sobie wrócić z pracy, posiedzieć i pobawić się z dzieckiem, wykąpać go, nakarmić i... zabierać się za odgruzowywanie pokoi. To kwestia przyzwyczajenia – mówi mama rocznego Oskara.
Pamiętajcie, że jeżeli nie możecie już niczego znaleźć i nie chce Wam się wracać do domu, to wyraźny sygnał, że czas w nim posprzątać.