NOCLEGI
ROZKŁADY
Joe Chal – o koali na zimowe wieczory
Koala to oprócz kangurów jedne z najpopularniejszych zwierząt Australii. (fot. nadesłane)
Kilka dni temu przestawiliśmy Wam inauguracyjny wiersz autorstwa Joe Chala. Tym razem prezentujemy Wam opowieść o sympatycznych misiach z oddalonego od Polski o tysiące kilometrów lądu - Australii.
REKLAMA
Czy wiecie, że prawie 40% Australijczyków nigdy nie widziało na oczy żyjących w naturze kangurów czy koali, a znają je tylko z filmów czy programów TV?
Usprawiedliwiać ich może fakt, że zwierzęta w niektórych stanach Australii są dość płochliwe, często śmiertelnie potrącane przez samochody na szosach czy ginące w pożarach buszu.Osobiście brałem udział w wielu akcjach ratowania zwierząt po tym żywiole i widziałem wiele poparzonych koali, które ratując się przed językami ognia skakały gdzie popadnie, a do ziemi często było kilkanaście metrów. Jeśli ktoś myśli, że Koale może zobaczyć wychodząc do pobliskiego "zakrzaczonego" miejsca to się bardzo myli. Koali brakuje na obszarach wielu dziesiątek hektarów buszu. Bardzo często jednak można je spotkać w dzielnicowych parkach, gdzie są pod opieką rangerów. Ale jest jedno takie miejsce, gdzie tych milusińskich można zobaczyć bardzo dużo, a tym miejscem jest wyspa kangurów w stanie Australii południowej niedaleko Adelajdy, gdzie na jednym drzewie eukaliptusowym można spotkać nawet kilka tych "pluszowo" wyglądających zwierzaków. Na pierwszy rzut oka: spokojne, łagodne ale to tylko pozory bo w okresie godowym dochodzi między tymi osobnikami płci przeciwnej do swoistego rodzaju gwałtu.Wtedy to właśnie najwięcej ginie młodych koali zabijanych przez stare samce. Niestety taka jest brutalna natura. Ale wiele z nich dorasta do wieku dorosłego przy opiekuńczej matce.
Problem ze sztucznym rozpłodem tych wspaniałych ikon Australii okazuje się dość skomplikowany, ponieważ jak dowodzą naukowcy istnieją podgrupy genetyczne tych zwierząt.
Autor: Joe Chal
Usprawiedliwiać ich może fakt, że zwierzęta w niektórych stanach Australii są dość płochliwe, często śmiertelnie potrącane przez samochody na szosach czy ginące w pożarach buszu.Osobiście brałem udział w wielu akcjach ratowania zwierząt po tym żywiole i widziałem wiele poparzonych koali, które ratując się przed językami ognia skakały gdzie popadnie, a do ziemi często było kilkanaście metrów. Jeśli ktoś myśli, że Koale może zobaczyć wychodząc do pobliskiego "zakrzaczonego" miejsca to się bardzo myli. Koali brakuje na obszarach wielu dziesiątek hektarów buszu. Bardzo często jednak można je spotkać w dzielnicowych parkach, gdzie są pod opieką rangerów. Ale jest jedno takie miejsce, gdzie tych milusińskich można zobaczyć bardzo dużo, a tym miejscem jest wyspa kangurów w stanie Australii południowej niedaleko Adelajdy, gdzie na jednym drzewie eukaliptusowym można spotkać nawet kilka tych "pluszowo" wyglądających zwierzaków. Na pierwszy rzut oka: spokojne, łagodne ale to tylko pozory bo w okresie godowym dochodzi między tymi osobnikami płci przeciwnej do swoistego rodzaju gwałtu.Wtedy to właśnie najwięcej ginie młodych koali zabijanych przez stare samce. Niestety taka jest brutalna natura. Ale wiele z nich dorasta do wieku dorosłego przy opiekuńczej matce.
Problem ze sztucznym rozpłodem tych wspaniałych ikon Australii okazuje się dość skomplikowany, ponieważ jak dowodzą naukowcy istnieją podgrupy genetyczne tych zwierząt.
Autor: Joe Chal
PRZECZYTAJ JESZCZE
