Majówka na dwóch kółkach. Ciekawa trasa po Grudziądzu
To bardzo przyjemna trasa dla tych, którzy na rower zamierzają wsiąść w Tarpnie lub okolicach. Ja wystartowałam z ul. Karabinierów. Za cel obrałam sobie osiedle Rządz – przez cała drogę jechałam ścieżkami rowerowymi. Trzeba przyznać, że choć niektóre odcinki były w lepszym, a niektóre w dużo gorszym stanie – naprawdę nie było źle. Trasę podzieliłam na trzy etapy: pierwszy obejmuje odcinek od ul. Za Basenem aż do Al. 23, drugi kończy się na wysokości ul. Kalinkowej, trzeci natomiast prowadzi poprzez ul. Bydgoską, następnie wzdłuż ul. Chełmińskiej i kończy się na osiedlu Rządz.
Odcinek pierwszy – ul. Za Basenem – Al. 23 Stycznia
Tutaj na uwagę zasługuje przede wszystkim Ogród Botaniczny. Docierając do jego bram, musimy zsiąść z roweru. Informuje o tym wyraźny znak zakazu przejazdu tędy na dwóch kółkach. I bardzo dobrze! Bo spacerując "Botanikiem", mamy czas żeby przyjrzeć się bogatej roślinności, jaka tutaj występuje. O tej porze roku cały ogród kwitnie. Posadzono tu takie gatunki drzew i krzewów ozdobnych, jak na przykład: jodła koreańska, sosna limba, perukowiec podolski, magnolia pośrednia, różanecznik czy tulipanowiec amerykański.
Ogród Botaniczny powstawał przez dwa lata. Decyzję o jego utworzeniu wydano 6 lat przed wybuchem II wojny światowej – w 1933 roku. To idealne miejsce między innymi na sesje ślubne, romantyczne randki czy po prostu popołudniowy rodzinny spacer. W jego centralnym punkcie znajduje się zegar słoneczny i cieszący oko basen z rybkami. Szczególnie te miejsca upodobały sobie dzieci, ciesząc się na widok podskakujących radośnie zwierzątek i po raz setny podpytując cierpliwie tłumaczących, jak działa zegar słoneczny rodziców, która jest właśnie godzina.
Mijając Ogród Botaniczny nadal poruszamy się wzdłuż Trynki. Niestety tu już nie będzie tak pięknie. Po prawej stronie miniemy teren po byłym Browarze – dzisiaj całkowicie w rozsypce. Miejsce to od długich miesięcy znajduje się przecież w rozbiórce. Szkoda, tym bardziej że to samo serce miasta i na moje oko mógłby tutaj być jakiś ciekawy park zabaw dla dzieci. Miniemy skrzyżowanie ul. Sikorskiego z Piłsudskiego, żeby ponownie znaleźć się na kolejnym, tym razem nieco zaniedbanym odcinku ścieżki rowerowej. Za chwilę przejedziemy obok mojego ulubionego kościoła pw. Niepokalanego Serca Najświętszej Maryi Panny. Stąd już bardzo blisko do Plant.
Odcinek drugi – Al. 23 Stycznia – ul. Kalinkowa
Planty są częścią placu przy Al. 23 Stycznia. Już od jakiegoś czasu zdobi je wystawa prac grudziądzkiej fotografki – Joanny Zasady. Dalej kierujemy się w stronę Wisły. Zmęczonym polecam zrobić sobie przystanek przy pomniku Flisaka. Za chwilę czeka nas najtrudniejszy etap trasy, dlatego warto choć na chwilę odpocząć. Mamy przed sobą chyba najpiękniejszą część naszego miasta – zabytkowe Spichlerze z Bramą Wodną i widokiem na budynek tutejszego Muzeum. Nocą ta część Grudziądza jest pięknie oświetlona. Cieszy, że Spichlerze zostały docenione przez czytelników miesięcznika National Geographic "Traveler" i wybrane jednym z siedmiu nowych cudów Polski.
Tereny nad Wisłą z miesiąca na miesiąc pięknieją. Wypiękniały, kiedy pojawiła się Alfa i na lepsze zmieniają się również teraz, przy okazji budowy przystani wodnej. Stąd nowymi, równymi ścieżkami rowerowymi, mijając Centrum Handlowe i przejeżdżając pod mostem dojedziemy aż do ul. Kalinkowej. Tutaj warto zrobić sobie kolejny przystanek – po prawej stronie rozpościera się piękny widok na niesforną o tej porze roku, Wisłę.
Odcinek trzeci – ul. Kalinkowa – osiedle Rządz
Ścieżka rowerowa dalej wije się pomiędzy osiedlowymi blokami, ostatecznie wyprowadzając nas na trakt przy ul. Chełmińskiej. Cel już blisko – stąd prosto, wzdłuż tej jednej z najbardziej ruchliwych ulic naszego miasta dojedziemy prosto na osiedle Rządz. Uważajmy na wysokości Lidla – w związku z trwającym remontem grudziadzkiego torowiska, robotnicy zabrali się także za tutejsze ścieżki rowerowe. Niektórych mogą zmęczyć krótkie odcinki, gdzie będziemy zmuszeni przejechać po piasku. Za kilka minut jesteśmy na miejscu. Jest się z czego cieszyć – po pierwsze, za nami około 9 kilometrów, które pokonaliśmy jednośladem, po drugie – i chyba najlepsze – przed nami przepiękne widoki, kiedy w drodze powrotnej będziemy mknąć wzdłuż Wisły. Serdecznie polecam! I powodzenia :)
Wyróżniony tekst Czytelnika. Autor: Tarpnianka