Matura, prawo jazdy czy egzamin z życia. Strach ma wielkie oczy?
(Fot. Egzamin na prawo jazdy uważany jest za jeden z najbardziej stresujących sprawdzianów w życiu.)
Egzaminy towarzyszą nam przez całe życie. Jedne trwają kilka minut czy godzin, inne zaś całe życie. Testy sprawdzające nasze przygotowanie są nieuniknionym elementem życia. Matura, egzamin na prawo jazdy czy studencka obrona? Który z egzaminów kosztował Was najwięcej nerwów?
REKLAMA
Życie od samego początku przygotowuje nas na wszelkiego rodzaju trudności. Egzamin dyplomowy czy matura to właściwie najdelikatniejsze z egzaminów jakie mogą nas czekać, a generalnie wywołują jedną z największych dawek stresu na samą myśl o nich. - Matura czy egzamin na prawo jazdy nie wywołały u mnie takich emocji jak egzamin o licencję przewodnicką czy pilota wycieczek. Pierwszy ze wspomnianych to kilkuetapowa katorga, ciągłe ocenianie przez egzaminatorów i całodniowy egzamin w terenie. Cieszę się, że mam to już za sobą, a moja ciężka praca zwieńczona została sukcesem w postaci uzyskania licencji – wspomina Natalia, która na swoim koncie ma już wiele zdanych i – czasem – niezdanych egzaminów.
Byle do przodu...
Na przestrzeni lat młodemu człowiekowi dodaje się obowiązków. W obecnym systemie nauczania na każdym etapie szkoły czekają egzaminy, nie wspominając już o sprawdzianach i kartkówkach. - Z perspektywy czasu moje egzaminy bardzo dobrze wspominam. Na szczęście nawet podczas studiów większość egzaminów zdawałam w zerowym terminie. Resztę w 1 terminie, więc nie mogę sobie przypomnieć jakiegoś jednego wybranego dnia – podkreśla Małgorzata. - Obrony były sympatyczne, matura stresowa ale też do przeżycia. Hmmm... ale nie zazdroszczę wszystkim, którzy uczyli się już w nowym systemie. Egzamin na koniec podstawówki, gimnazjum, liceum. I te wszystkie punkty. Wrrrr... - dodaje z przerażeniem. Są jednak i tacy, których przepisem na zdany egzamin jest...? Bezstresowe podejście, przygotowanie się na ostatnią minutę i jednym słowem - mieć wszystko w nosie, bowiem co ma wisieć nie utonie - Odpukać, ja zawsze miałam szczęście. W ciągu pięciu lat studiów na każdym egzaminie ustnym z literatury trafiłam dokładnie w takie pytania, jakie sobie wymarzyłam. Recepta? Robić wszystko na ostatni moment i zbytnio się nie przejmować. Stresując się człowiek o wszystkim zapomina – opowiada Katarzyna, przed którą poważny egzamin, egzamin na prawo jazdy. Zdaniem 24-letniego Bartka najgorsze w życiu były egzaminy ustne. Matura z języka polskiego czy angielskiego, kiedy człowiek blady od stresu stoi przed komisją i ma odpowiadać na pytania – to był straszne – mówi mężczyzna. - Stałem przed nimi, a oni wpatrywali się we mnie i czekali tylko aż popełnię błąd. Niedoczekanie. Poradziłem sobie, jednak przypłaciłem to niesamowitym „skrętem” żołądka – dodaje Bartek.
Opisane egzaminy są, jak już wspomnieliśmy, tylko elementem życia. Każdego dnia zdajemy egzamin z życia, z bycia matką czy ojcem. Człowiek uczy się całe życie, a i tak umiera głupi. W obliczu trudnego egzaminu warto zatem pamiętać, że nawet jeżeli powinie się noga zawsze jest druga szansa, a na oblanym „prawku” świat się nie kończy.
Jaki egzamin wygenerował u Ciebie najwyższy poziom stresu? Jak sobie z nim poradziłeś i jaki był wynik testu? Opowiedzcie nam swoje historie pisząc na adres: redakcja@twoje-miasto.pl
Byle do przodu...
Na przestrzeni lat młodemu człowiekowi dodaje się obowiązków. W obecnym systemie nauczania na każdym etapie szkoły czekają egzaminy, nie wspominając już o sprawdzianach i kartkówkach. - Z perspektywy czasu moje egzaminy bardzo dobrze wspominam. Na szczęście nawet podczas studiów większość egzaminów zdawałam w zerowym terminie. Resztę w 1 terminie, więc nie mogę sobie przypomnieć jakiegoś jednego wybranego dnia – podkreśla Małgorzata. - Obrony były sympatyczne, matura stresowa ale też do przeżycia. Hmmm... ale nie zazdroszczę wszystkim, którzy uczyli się już w nowym systemie. Egzamin na koniec podstawówki, gimnazjum, liceum. I te wszystkie punkty. Wrrrr... - dodaje z przerażeniem. Są jednak i tacy, których przepisem na zdany egzamin jest...? Bezstresowe podejście, przygotowanie się na ostatnią minutę i jednym słowem - mieć wszystko w nosie, bowiem co ma wisieć nie utonie - Odpukać, ja zawsze miałam szczęście. W ciągu pięciu lat studiów na każdym egzaminie ustnym z literatury trafiłam dokładnie w takie pytania, jakie sobie wymarzyłam. Recepta? Robić wszystko na ostatni moment i zbytnio się nie przejmować. Stresując się człowiek o wszystkim zapomina – opowiada Katarzyna, przed którą poważny egzamin, egzamin na prawo jazdy. Zdaniem 24-letniego Bartka najgorsze w życiu były egzaminy ustne. Matura z języka polskiego czy angielskiego, kiedy człowiek blady od stresu stoi przed komisją i ma odpowiadać na pytania – to był straszne – mówi mężczyzna. - Stałem przed nimi, a oni wpatrywali się we mnie i czekali tylko aż popełnię błąd. Niedoczekanie. Poradziłem sobie, jednak przypłaciłem to niesamowitym „skrętem” żołądka – dodaje Bartek.
Opisane egzaminy są, jak już wspomnieliśmy, tylko elementem życia. Każdego dnia zdajemy egzamin z życia, z bycia matką czy ojcem. Człowiek uczy się całe życie, a i tak umiera głupi. W obliczu trudnego egzaminu warto zatem pamiętać, że nawet jeżeli powinie się noga zawsze jest druga szansa, a na oblanym „prawku” świat się nie kończy.
Jaki egzamin wygenerował u Ciebie najwyższy poziom stresu? Jak sobie z nim poradziłeś i jaki był wynik testu? Opowiedzcie nam swoje historie pisząc na adres: redakcja@twoje-miasto.pl
PRZECZYTAJ JESZCZE