Nawet kot się nie przeciśnie
Z pewnością za kilkanaście dni stali bywalcy znajdującej się przy ul. Legionów w Tarpnie Wojskowej Specjalistycznej Przychodni Zdrowia przyzwyczają się do metalowego płotu, jakim odgrodzono teren lecznicy od reszty świata. Na razie jednak wszyscy, którzy lubili ułatwić sobie życie, skracając drogę do Polikliniki, przechodząc przez teren sąsiadujących z nią firm, są wyraźnie zdziwieni. Teraz droga do przychodni jest już tylko jedna – przez bramę główną od strony ul. Legionów.
- Na co komu taki płot? - zastanawia się pani Magda, mieszkanka Tarpna. - Tyle lat nie było i było dobrze, a teraz nagle jego brak zaczął komuś przeszkadzać? Ja też zawsze tędy przechodziłam, mieszkam w pobliżu, więc zaoszczędziłam kawałek drogi - przyznaje grudziądzanka.
Fakt faktem, pod płotem nawet kot się nie przeciśnie. Bardziej leniwi pacjenci, którzy dotąd zamiast na parkingu lecznicy, zostawiali samochody na bezpłatnych miejscach parkingowych należących do Biedronki, teraz chcąc mieć blisko, będą musieli wjechać na teren Polikliniki i zapłacić za postój. Ot, nieduży aczkolwiek dość długi płot może więc być w opinii pomysłodawców niezłym pomysłem na wątpliwy biznes. Mieszkańcy kręcą głowami na takie pomysły.
- Jeżeli Poliklinika stawiając ten płot, chciała mieć większe wpływy z parkingu, to jest to absurd. Ludzie, którzy parkowali przy Biedronce i skracali pieszo drogę przez sąsiadującą firmę, dalej będą tam zostawiać samochody, tylko że wchodzić główną bramą. Żal mi jedynie starszych, schorowanych osób, które w żaden sposób nie zostały poinformowane o braku przejścia i po przebyciu kilkuset metrów drogi, orientują się że muszą zawrócić i nadłożyć dodatkowe metry, żeby ostatecznie wejść głównym wejściem - denerwuje się pan Robert. - A pieniądze, które przeznaczono na wykonanie prawie 200 metrów ogrodzenia, można było wydać na lepszy cel. Może, żeby ułatwić pacjentom życie, a nie utrudniać? - dodaje.
Czekamy na Wasze opinie.