NOCLEGI
ROZKŁADY
Niepewne jutro. Sądom rejonowym grozi likwidacja?
Prezesi sądów rejonowych z regionu spotkali się wczoraj w Grudziądzu, żeby porozmawiac o swoich obawach w związku z planowanym projektem ministra sprawiedliwości.
Likwidacja sądu to nie tylko zmiana funkcji budynku na inny, ale także tragedie pracowników i ich rodzin, którzy z dnia na dzień mogą pozostać bez środków do życia. W sądach poza osobami, które rozstrzygają o zgłaszanych sprawach, pracują również księgowe, informatycy, administracja i sekretariat. Jednostki, które wkrótce – o ile obawy się potwierdzą – w niektórych sądach rejonowych mogą przestać mieć rację bytu. To podstawowa obawa szefów regionalnych sądów, którzy swoje argumenty w związku z niedawnym rozporządzeniem ministra sprawiedliwości przedstawili podczas spotkania w Grudziądzu.
REKLAMA
Bez uzasadnienia
Za jakiś czas sąd rejonowy w Chełmnie ma zostać połączony z sądem w Grudziądzu. Projekt ministra sprawiedliwości, który zakłada między innymi zniesienie niektórych sądów oraz utworzenie zamiejscowych wydziałów w pewnych sądach rejonowych jest jedną wielką niewiadomą. Chełmno jest tu tylko przykładem, a w podobnej sytuacji są również inne instytucje z naszego regionu: wąbrzeski, rypiński, aleksandrowsko-kujawski, golubsko-dobrzyński i radziejowski. Rozporządzenie trafiło do szefów wymienionych sądów 21 grudnia drogą e-mailową bez żadnego uzasadnienia. Czy to tylko cisza przed burzą? Możliwe, gdyż adresaci projektu widzą w nim przede wszystkim zwolnienia pracowników, większe koszty ponoszone przez interesantów oraz ostatecznie, likwidację samych sądów – choć o tym jak na razie się nie mówi.
Teraz konsolidacja, później likwidacja?
Zaproszeni na spotkanie szefowie sądów podkreślają, że ich jednostki działają wyjątkowo sprawnie, a projekt jaki przedłożył minister sprawiedliwości jest obliczony na pomoc dla sądów metropolitarnych, a nie dla rejonowych, które – jak sądzą – ostatecznie i tak ulegną likwidacji. Podkreślają także, że chcą zmian, ale mądrych. - Rozwiązywanie problemów można zacząć również od punktów, których ministerstwo nie dostrzega – mówi Jakub Wąwoźny, prezes sądu w Chełmnie. Gdzie zatem leży problem? W Warszawie, która zdaniem przybyłych generuje zatory, ponieważ każda sprawa, którą nie wiadomo kto ma rozpoznać, ląduje na biurku stołecznych sędziów. - Nam żadna pomoc nie jest potrzebna, mamy podobnie spraw co inne sady i dajemy sobie świetnie radę -. Obawy wynikają również z tego, że kiedy sędziowie mniejszy sądów będą zajmować się sprawami większych jednostek, ucierpią na tym ich własne. Co za tym idzie, dotąd dobre statystyki będą coraz gorsze, a ich praca uznana za nieefektywną. - Dlaczego nie zwiększyć zasięgu terytorialnego małych sądów. My sobie poradzimy – przekonują.
Instytucja niepotrzebna?
Szefowie okolicznych sądów po kolei obalali większość argumentów przemawiających za konsolidacją. Oszczędność? Nie będzie. Co więcej, obieg dokumentów się wydłuży, a sprawy dotychczas załatwiane w miesiąc, będą czekały na rozpatrzenie nawet osiem miesięcy. Jak zauważa prezes sądu w Chełmnie, taki jest czas rozpatrywania spraw w sądach metropolitarnych. W Grudziądzu na jednego sędziego przypada 1066 spraw rocznie, w Chełmnie 1038. (...) to są dwa sądy najbardziej obciążone. To połączenie nic nie da – przekonuje. - Problem polega na tym, że po 1 lipca 2012 roku wszystkie wydziały zamiejscowe zostaną pozbawione księgowości, administracji – mówi. Przekonuje także, że prawdziwa dyskusja dopiero rozgorzeje. Po tym terminie zaczną się głosy, że wydziały zamiejscowe są nieefektywne i za dużo kosztują. - Czysty rachunek ekonomiczny będzie wskazywał, że jednak warto te budynki sprzedać, sędziów przenieść do wydziałów macierzystych – dodaje.
Po odpowiedź do ministerstwa
Wczorajsze spotkanie w Biurze Parlamentarnym Platformy Obywatelskiej zainicjowali senator Michał Wojtczak oraz poseł Tomasz Szymański. Wzięli w nim udział prezesi sądów rejonowych w Rypinie, Wąbrzeźnie, Chełmnie, Golubiu-Dobrzyniu, Aleksandrowie Kujawskim i Radziejowie. Dyskusja miała pomóc w zebraniu informacji na temat każdej z poszczególnych jednostek. - W piątek jesteśmy umówieni w ministerstwie sprawiedliwości – podkreślił poseł Tomasz Szymański. Parlamentarzyści zamierzają przedstawić obawy prezesów sądów. Jak przekonują, argumenty będą orężem do dyskusji w ministerstwie. Czy wpłynie to na ostateczny kształt rozporządzenia? Nie wiadomo.
Za jakiś czas sąd rejonowy w Chełmnie ma zostać połączony z sądem w Grudziądzu. Projekt ministra sprawiedliwości, który zakłada między innymi zniesienie niektórych sądów oraz utworzenie zamiejscowych wydziałów w pewnych sądach rejonowych jest jedną wielką niewiadomą. Chełmno jest tu tylko przykładem, a w podobnej sytuacji są również inne instytucje z naszego regionu: wąbrzeski, rypiński, aleksandrowsko-kujawski, golubsko-dobrzyński i radziejowski. Rozporządzenie trafiło do szefów wymienionych sądów 21 grudnia drogą e-mailową bez żadnego uzasadnienia. Czy to tylko cisza przed burzą? Możliwe, gdyż adresaci projektu widzą w nim przede wszystkim zwolnienia pracowników, większe koszty ponoszone przez interesantów oraz ostatecznie, likwidację samych sądów – choć o tym jak na razie się nie mówi.
Teraz konsolidacja, później likwidacja?
Zaproszeni na spotkanie szefowie sądów podkreślają, że ich jednostki działają wyjątkowo sprawnie, a projekt jaki przedłożył minister sprawiedliwości jest obliczony na pomoc dla sądów metropolitarnych, a nie dla rejonowych, które – jak sądzą – ostatecznie i tak ulegną likwidacji. Podkreślają także, że chcą zmian, ale mądrych. - Rozwiązywanie problemów można zacząć również od punktów, których ministerstwo nie dostrzega – mówi Jakub Wąwoźny, prezes sądu w Chełmnie. Gdzie zatem leży problem? W Warszawie, która zdaniem przybyłych generuje zatory, ponieważ każda sprawa, którą nie wiadomo kto ma rozpoznać, ląduje na biurku stołecznych sędziów. - Nam żadna pomoc nie jest potrzebna, mamy podobnie spraw co inne sady i dajemy sobie świetnie radę -. Obawy wynikają również z tego, że kiedy sędziowie mniejszy sądów będą zajmować się sprawami większych jednostek, ucierpią na tym ich własne. Co za tym idzie, dotąd dobre statystyki będą coraz gorsze, a ich praca uznana za nieefektywną. - Dlaczego nie zwiększyć zasięgu terytorialnego małych sądów. My sobie poradzimy – przekonują.
Instytucja niepotrzebna?
Szefowie okolicznych sądów po kolei obalali większość argumentów przemawiających za konsolidacją. Oszczędność? Nie będzie. Co więcej, obieg dokumentów się wydłuży, a sprawy dotychczas załatwiane w miesiąc, będą czekały na rozpatrzenie nawet osiem miesięcy. Jak zauważa prezes sądu w Chełmnie, taki jest czas rozpatrywania spraw w sądach metropolitarnych. W Grudziądzu na jednego sędziego przypada 1066 spraw rocznie, w Chełmnie 1038. (...) to są dwa sądy najbardziej obciążone. To połączenie nic nie da – przekonuje. - Problem polega na tym, że po 1 lipca 2012 roku wszystkie wydziały zamiejscowe zostaną pozbawione księgowości, administracji – mówi. Przekonuje także, że prawdziwa dyskusja dopiero rozgorzeje. Po tym terminie zaczną się głosy, że wydziały zamiejscowe są nieefektywne i za dużo kosztują. - Czysty rachunek ekonomiczny będzie wskazywał, że jednak warto te budynki sprzedać, sędziów przenieść do wydziałów macierzystych – dodaje.
Po odpowiedź do ministerstwa
Wczorajsze spotkanie w Biurze Parlamentarnym Platformy Obywatelskiej zainicjowali senator Michał Wojtczak oraz poseł Tomasz Szymański. Wzięli w nim udział prezesi sądów rejonowych w Rypinie, Wąbrzeźnie, Chełmnie, Golubiu-Dobrzyniu, Aleksandrowie Kujawskim i Radziejowie. Dyskusja miała pomóc w zebraniu informacji na temat każdej z poszczególnych jednostek. - W piątek jesteśmy umówieni w ministerstwie sprawiedliwości – podkreślił poseł Tomasz Szymański. Parlamentarzyści zamierzają przedstawić obawy prezesów sądów. Jak przekonują, argumenty będą orężem do dyskusji w ministerstwie. Czy wpłynie to na ostateczny kształt rozporządzenia? Nie wiadomo.
PRZECZYTAJ JESZCZE
