Ostatnie pożegnanie- felieton
Fot. JAGA
Proponujemy Wam cykl felietonów napisanych przez naszych dziennikarzy. Mamy nadzieję, że w zabieganym tygodniu będą one przyjemną odskocznią. Zaczynamy od felietonu JAGI, w którym zastanawia się nad "internetyzacją" ludzkich uczuć, tych najgłębszych, którymi są żal i tęsknota za kimś kto odszedł.
REKLAMA
Za cmentarną bramą – cisza.
Czym tak właściwie stało się
epitafium we współczesnym
Świecie? Jak wyrażamy pamięć
O tych, którzy odeszli zbyt szybko?
Czym tak właściwie stało się
epitafium we współczesnym
Świecie? Jak wyrażamy pamięć
O tych, którzy odeszli zbyt szybko?
Jakiś czas temu zmarł nauczyciel matematyki z liceum, którego jestem absolwentką. Zaskoczyły mnie reakcje uczniów i prowadzenie na Naszej-Klasie swoistego ołtarza w postaci forum gdzie większość wpisów posiadała tylko dziwny znaczek [*], którego nigdy wcześniej nie widziałam.
W sieci znalazłam wytłumaczenie i tysiące stron nazwanych wirtualnymi zniczami. Wtedy zrozumiałam, że już nie tylko zakupy, rachunki i porady medyczne załatwiamy za pomocą Internetu, ale też zapalamy znicze, dzielimy się opłatkiem, a nawet modlimy. Zaskakujący pomysł, ale ma rzesze entuzjastów, więc pewnie jednym przynosi zysk, a innym ulgę w cierpieniu po stracie bliskich. Śmierć od wielu lat jest towarem dochodowym. Zakłady pogrzebowe, które starają się żeby „ta ostatnia droga była najpiękniejszą w naszym życiu”, trumny z wizerunkiem Jana Pawła II, salony mody żałobnej, a nawet niecne procedery związane z handlem zwłokami. To wszystko już nas nie szokuje, nie bulwersuje. Często tylko śmieszy lub doszukujemy się w tym taniej sensacji.
Swoje obserwacje zaczęłam od portali społecznościowych i nie mogłam uwierzyć w to, co zobaczyłam. Profile, które zakładały rodziny zmarłych, przyjaciele lub zupełnie obcy ludzie. Tysiące znajomych w profilu „Jan Paweł II na zawsze w naszych sercach”, „śp. Kicusia”, „Pamięci wszystkich zwierzątek, które odeszły z tego świata” i wiele innych.
Są adresy, które powodują szczery smutek, zdjęcia małych dzieci, przesycone żalem opisy ich rodziców, znajomych z klasy, czy przyjaciół z podwórka. Niezliczona ilość profili, których właściciele już nigdy do nich nie zajrzą i komentarze, powodujące nieprzyjemny ścisk w brzuchu. Wtedy do czytelnika dociera, że w każdej chwili on też może zginąć. Użytkownicy dzielą się swoistą historią o walce z chorobą, proszą o pomoc w finansowaniu kosztownych operacji, później zamieszczają czarne wstążki na zdjęciach i opłakują bliskich. Są osoby, które w życiowych tragediach potrzebują pocieszenia, szukają akceptacji i słów otuchy od tych, którzy również przeżyli podobne dramaty. Może łatwiej otworzyć się przed monitorem, w zaciszu własnego mieszkania, niż twarzą w twarz z psychologiem.
Kolejne zaskoczenie spotkało mnie w trakcie przeszukiwania portalu, w którym można znaleźć praktycznie wszystko, od teledysków po najstarsze filmy dodane przez użytkowników. W tym miejscu doszukałam się innego rodzaju pamiątek. Były to prezentacje multimedialne, w których bliscy również składali hołd zmarłym, ale zdjęcia zostały oprawione w muzykę, opisy i dialogi. Różnorodność w okazywaniu tęsknoty jest ogromna. Jedni utrzymują prezentacje w tonie żałobnym, a inni, wspominają to co dobre i zabawne.
Później skupiłam się na portalu randkowym dla samotnych, szukających swojej drugiej połowy w Internecie. Możemy mieć na ten temat różne zdanie, ale tu też istnieją profile zmarłych. Znajomi opłakują ich odejście, a mniej rozgarnięci wystawiają oceny w skali od 1 do 11 za wygląd i opisy. Muszę szczerze przyznać, że w trakcie przeglądania poczułam niesmak. Przeczytałam swoisty monolog jednej z użytkowniczek: 1. „Za to jaki jesteś słodziutki zostawiam dyszkę!!!” 2. „Może zostaniemy znajomymi?” 3. „Nie podobam Ci się? Nie to nie. Ty też wcale nie jesteś taki fajny”…Na tym zakończyłam poszukiwania, bo i po co się jeszcze bardziej załamywać.
Boję się, że Święto Zmarłych odejdzie w zapomnienie, że na cmentarzach będzie można zobaczyć już tylko pana z kosiarką, a Internet stanie się cmentarzyskiem i składowiskiem „martwych profili”, „umarłych klas”…Osobiście pozostaję przy zdaniu, że lepiej jest iść z butelką wina na cmentarz, usiąść na ławeczce przy grobie i poopowiadać, co się pozmieniało, ogólnie co słychać. Kiedyś nekrolog w gazecie, smutny telegram, a dziś… wirtualna kartka z jeszcze bardziej wirtualnym zniczem….
(JAGA)
PRZECZYTAJ JESZCZE