Powyborcze refleksje. Rozmowa z Andrzejem Wiśniewskim
Andrzej Wiśniewski: Nie rozumiem swojego miasta.
Przedwyborcze napięcie już opadło. Nie wszystko jednak podczas tegorocznych wyborów wyglądało tak jak się tego spodziewano. Przewidywano drugą turę, w której na przeciw siebie stanęliby dwaj rywale. Tej jednak zabrakło. Dlaczego? Andrzeja Wiśniewskiego, lidera ugrupowania „Ruch dla Grudziądza” zapytaliśmy o plany na przyszłość. Czy za 4 lata Robert Malinowski i Andrzej Wiśniewski znów staną naprzeciw siebie w walce o fotel prezydencki?
REKLAMA
Twoje – miasto: Czy spodziewał się Pan takiego wyniku?
Andrzej Wiśniewski: Gdybym spodziewał się takiego wyniku, to bym nie startował. Oczywiście nie spodziewałem się. Czuje się trochę jak człowiek rozjechany przez walec drogowy. Staram się oczywiście zrozumieć dlaczego tak jest. Ale muszę przyznać, że coraz trudniej przychodzi mi jednak zrozumieć moje miasto. Bo z jednej strony żyjemy w mieście w jakim żyjemy: ludzie masowo z niego wyjeżdżają, inwestorów oglądamy tylko na kolorowych obrazkach, jesteśmy stolicą bezrobocia i mamy pustą strefę ekonomiczną. Tym czasem okazuje się, że jest to miasto zadowolonych z takiego stanu rzeczy ludzi, ponieważ głosują oni na osoby, które do tego doprowadziły. Przyznaję, że przestaję rozumieć Grudziądz.
Twoje – miasto: Jak Pan myśli, co zawiodło? Dlaczego ludzie nie głosowali na „Ruch dla Grudziądza”?
Andrzej Wiśniewski: To nie kwestia „Ruchu dla Grudziądza”. Najważniejsze jest to, jak po 4 latach takich rządów można głosować na Platformę Obywatelską i Roberta Malinowskiego. To mnie najbardziej interesuje, bo równie dobrze można było zagłosować na któreś z innych rozwiązań, które opowiadały się za zmianą. Generalnie grudziądzanie powiedzieli, że chcą żeby było tak jak jest i niczego tu zmieniać nie chcą. To mi się wydaje dziwne, ponieważ mieszkam w tym mieście, widzę jakie ono jest i brak woli zmian jest bardzo zastanawiający. Co więcej, niepokojący.
Twoje – miasto: Zaskakujące jest to, że sondaże wskazywały na coś zupełnie innego. Każdy spodziewał się drugiej tury, a wszystko przesądziło się już podczas pierwszego głosowania.
Andrzej Wiśniewski: Ja też spodziewałem się drugiej tury i przyznam że nie mam żadnego wytłumaczenia, dlaczego tak się stało. Jedyne co mogę, to zasłonić się tym, że nie rozumiem swojego miasta.
Twoje – miasto: Jak Pana zdaniem przez najbliższe 4 lata będzie wyglądał Grudziądz pod rządami Roberta Malinowskiego?
Andrzej Wiśniewski: Nie spodziewam się niczego więcej niż tego co było, więc jeszcze bardziej umocnią się te niezdrowe układy, które są. Miasto będzie po prostu „wykorzystywane” na wszystkie możliwe sposoby i będzie się zadłużało, będzie tkwiło w inwestycyjnym marazmie tak jak to było dotąd. Młodzi ludzie będą wyjeżdżać i tyle. Chyba, że stanie się cud i Robert Malinowski stanie się zupełnie innym Robertem Malinowskim. Jednak tego bym się raczej nie spodziewał.
Twoje – miasto: Jakie są Pana plany na przyszłość? Czy w związku z takim a nie innym wynikiem wyborów nie zrezygnuje Pan z aktywności politycznej?
Andrzej Wiśniewski: Powiem szczerze, polityki chyba mam dosyć. Zakładam, że przestałem ją rozumieć. I raczej swojej przyszłości z polityką nie wiążę – z resztą ona nigdy nie była całym moim pomysłem na życie, raczej wskakiwałem do polityki, kiedy uważałem że jest to potrzebne. Dzisiaj już takiej potrzeby nie ma. Grudziądzanie zdecydowali, jakiego chcą Grudziądza przez najbliższe 4 lata. Miasto powinno bardzo szybko zmienić kierunek, zdefiniować jakie chce być. Nie spodziewam się jednak jakiejś istotniejszej zmiany. Myślę, że ranga Grudziądza na tle innych miast będzie malała. Dzisiaj młodzi ludzie nie czują potrzeby, aby w Grudziądzu zostać ani do Grudziądza wrócić. Sądzę, że ta tendencja będzie się pogłębiała. Przewiduję dla miasta rolę prowincji bez specjalnych perspektyw.
Twoje – miasto: Czy za 4 lata zdecyduje się Pan kandydować?
Andrzej Wiśniewski: Nie sądzę.
Twoje – miasto: Czy prywatnie coś się teraz zmieni w Pana życiu?
Andrzej Wiśniewski: Życie prywatne mam ufundamentowane na bardzo solidnej podstawie, jaką jest moja rodzina, którą kocham. Na niej będziemy budowali naszą przyszłość - tutaj jakichś specjalnych zmian nie przewiduję. Zawodowo będę robił to, co robiłem dotąd.
Twoje – miasto: Rozmawiamy o przyszłości. Czy wiąże ją Pan z Grudziądzem?
Andrzej Wiśniewski: Tego nie wiem. Tu mamy dom. Cały mój życiorys jest związany z tym miastem. Kocham je. Lubię okolice Grudziądza i nie wyobrażam sobie życia w dalekim oddaleniu. Jednak nie wykluczam też przeprowadzki nieco poza rogatki miasta.
Twoje – miasto: Jak Pan skomentuje to, że PO otrzymało aż 12 mandatów do Rady Miasta a „Ruch dla Grudziądza” tylko 1?
Andrzej Wiśniewski: To rzeczywiście bardzo dużo. Wymaga to przeanalizowania. No na pewno jest to wynik bardzo słaby. Oczekiwaliśmy, że słaby wynik to będą 3 – 4 mandaty. Spodziewaliśmy się, że po tej zmarnowanej kampanii z jaką mieliśmy do czynienia, grudziądzanie wykażą jakąś formę zniecierpliwienia, woli zmiany tej sytuacji. Tymczasem potwierdzili chęć trwania w tym marazmie. I niech tak będzie. Z decyzjami wyborców się nie dyskutuje.
Twoje – miasto: Każdy nas chwali za wysoką frekwencję tegorocznych wyborów. Nam się jednak wydaje, że to nadal za mało. Jaka jest Pana opinia?
Andrzej Wiśniewski: Ta frekwencja oznacza, że nadal 59% wyborców zostało w domach. To jest rzeczywiście strasznie dużo, ale też w wyborach samorządowych frekwencja zazwyczaj jest niska. Była już niższa w minionych latach. 41 % to wynik w normie, ale chciałoby się żeby więcej ludzi jednak o swoim mieście decydowało. Wynika z tego, że do urn nie poszedł gros osób, które już nie wierzą, że w Grudziądzu może być lepiej. Zdaje się, że mieszkańcy Grudziądza dzielą się na tych, którym jest tu dobrze i nie chcą żeby było inaczej oraz na tych, którym jest tu źle. A Ci z kolei dzielą się na tych, którzy chcą coś zmienić i na tych, którym nie zależy i niczego już zmienić nie chcą. Tych jest najwięcej.
Twoje – miasto: Czy widzi Pan jakiś ratunek dla Solanek?
Andrzej Wiśniewski: Po wyniku tych wyborów sądzę, że los solanek jest już przesądzony. Jedynie jakieś formy obywatelskiego sprzeciwu wchodzą w grę. Podejrzewałem, że ktoś nie wie co zrobić z solankami. Teraz jesteśmy w takiej sytuacji, kiedy za chwilę sprzedaż ich to będzie dar od Boga i jedyne zbawienie. Sądzę, że to będzie sprzedawane i że tego w najbliższym czasie jednak należy się spodziewać.
Twoje – miasto: Grudziądz – miasto z największym w województwie bezrobociem a do urn idzie tylko 41 % mieszkańców. Skąd to się bierze?
Andrzej Wiśniewski: Tam, gdzie ludzie są zniechęceni i już nie wierzą, że jakikolwiek polityk może cos dla nich zrobić, tam ludzie nie chodzą na wybory. Myślę, że ci ludzie którzy nie wierzą, że w Grudziądzu może się coś zmienić na lepsze są właśnie w tych 59 procentach – oni na wybory nie poszli.
Andrzej Wiśniewski: Gdybym spodziewał się takiego wyniku, to bym nie startował. Oczywiście nie spodziewałem się. Czuje się trochę jak człowiek rozjechany przez walec drogowy. Staram się oczywiście zrozumieć dlaczego tak jest. Ale muszę przyznać, że coraz trudniej przychodzi mi jednak zrozumieć moje miasto. Bo z jednej strony żyjemy w mieście w jakim żyjemy: ludzie masowo z niego wyjeżdżają, inwestorów oglądamy tylko na kolorowych obrazkach, jesteśmy stolicą bezrobocia i mamy pustą strefę ekonomiczną. Tym czasem okazuje się, że jest to miasto zadowolonych z takiego stanu rzeczy ludzi, ponieważ głosują oni na osoby, które do tego doprowadziły. Przyznaję, że przestaję rozumieć Grudziądz.
Twoje – miasto: Jak Pan myśli, co zawiodło? Dlaczego ludzie nie głosowali na „Ruch dla Grudziądza”?
Andrzej Wiśniewski: To nie kwestia „Ruchu dla Grudziądza”. Najważniejsze jest to, jak po 4 latach takich rządów można głosować na Platformę Obywatelską i Roberta Malinowskiego. To mnie najbardziej interesuje, bo równie dobrze można było zagłosować na któreś z innych rozwiązań, które opowiadały się za zmianą. Generalnie grudziądzanie powiedzieli, że chcą żeby było tak jak jest i niczego tu zmieniać nie chcą. To mi się wydaje dziwne, ponieważ mieszkam w tym mieście, widzę jakie ono jest i brak woli zmian jest bardzo zastanawiający. Co więcej, niepokojący.
Twoje – miasto: Zaskakujące jest to, że sondaże wskazywały na coś zupełnie innego. Każdy spodziewał się drugiej tury, a wszystko przesądziło się już podczas pierwszego głosowania.
Andrzej Wiśniewski: Ja też spodziewałem się drugiej tury i przyznam że nie mam żadnego wytłumaczenia, dlaczego tak się stało. Jedyne co mogę, to zasłonić się tym, że nie rozumiem swojego miasta.
Twoje – miasto: Jak Pana zdaniem przez najbliższe 4 lata będzie wyglądał Grudziądz pod rządami Roberta Malinowskiego?
Andrzej Wiśniewski: Nie spodziewam się niczego więcej niż tego co było, więc jeszcze bardziej umocnią się te niezdrowe układy, które są. Miasto będzie po prostu „wykorzystywane” na wszystkie możliwe sposoby i będzie się zadłużało, będzie tkwiło w inwestycyjnym marazmie tak jak to było dotąd. Młodzi ludzie będą wyjeżdżać i tyle. Chyba, że stanie się cud i Robert Malinowski stanie się zupełnie innym Robertem Malinowskim. Jednak tego bym się raczej nie spodziewał.
Twoje – miasto: Jakie są Pana plany na przyszłość? Czy w związku z takim a nie innym wynikiem wyborów nie zrezygnuje Pan z aktywności politycznej?
Andrzej Wiśniewski: Powiem szczerze, polityki chyba mam dosyć. Zakładam, że przestałem ją rozumieć. I raczej swojej przyszłości z polityką nie wiążę – z resztą ona nigdy nie była całym moim pomysłem na życie, raczej wskakiwałem do polityki, kiedy uważałem że jest to potrzebne. Dzisiaj już takiej potrzeby nie ma. Grudziądzanie zdecydowali, jakiego chcą Grudziądza przez najbliższe 4 lata. Miasto powinno bardzo szybko zmienić kierunek, zdefiniować jakie chce być. Nie spodziewam się jednak jakiejś istotniejszej zmiany. Myślę, że ranga Grudziądza na tle innych miast będzie malała. Dzisiaj młodzi ludzie nie czują potrzeby, aby w Grudziądzu zostać ani do Grudziądza wrócić. Sądzę, że ta tendencja będzie się pogłębiała. Przewiduję dla miasta rolę prowincji bez specjalnych perspektyw.
Twoje – miasto: Czy za 4 lata zdecyduje się Pan kandydować?
Andrzej Wiśniewski: Nie sądzę.
Twoje – miasto: Czy prywatnie coś się teraz zmieni w Pana życiu?
Andrzej Wiśniewski: Życie prywatne mam ufundamentowane na bardzo solidnej podstawie, jaką jest moja rodzina, którą kocham. Na niej będziemy budowali naszą przyszłość - tutaj jakichś specjalnych zmian nie przewiduję. Zawodowo będę robił to, co robiłem dotąd.
Twoje – miasto: Rozmawiamy o przyszłości. Czy wiąże ją Pan z Grudziądzem?
Andrzej Wiśniewski: Tego nie wiem. Tu mamy dom. Cały mój życiorys jest związany z tym miastem. Kocham je. Lubię okolice Grudziądza i nie wyobrażam sobie życia w dalekim oddaleniu. Jednak nie wykluczam też przeprowadzki nieco poza rogatki miasta.
Twoje – miasto: Jak Pan skomentuje to, że PO otrzymało aż 12 mandatów do Rady Miasta a „Ruch dla Grudziądza” tylko 1?
Andrzej Wiśniewski: To rzeczywiście bardzo dużo. Wymaga to przeanalizowania. No na pewno jest to wynik bardzo słaby. Oczekiwaliśmy, że słaby wynik to będą 3 – 4 mandaty. Spodziewaliśmy się, że po tej zmarnowanej kampanii z jaką mieliśmy do czynienia, grudziądzanie wykażą jakąś formę zniecierpliwienia, woli zmiany tej sytuacji. Tymczasem potwierdzili chęć trwania w tym marazmie. I niech tak będzie. Z decyzjami wyborców się nie dyskutuje.
Twoje – miasto: Każdy nas chwali za wysoką frekwencję tegorocznych wyborów. Nam się jednak wydaje, że to nadal za mało. Jaka jest Pana opinia?
Andrzej Wiśniewski: Ta frekwencja oznacza, że nadal 59% wyborców zostało w domach. To jest rzeczywiście strasznie dużo, ale też w wyborach samorządowych frekwencja zazwyczaj jest niska. Była już niższa w minionych latach. 41 % to wynik w normie, ale chciałoby się żeby więcej ludzi jednak o swoim mieście decydowało. Wynika z tego, że do urn nie poszedł gros osób, które już nie wierzą, że w Grudziądzu może być lepiej. Zdaje się, że mieszkańcy Grudziądza dzielą się na tych, którym jest tu dobrze i nie chcą żeby było inaczej oraz na tych, którym jest tu źle. A Ci z kolei dzielą się na tych, którzy chcą coś zmienić i na tych, którym nie zależy i niczego już zmienić nie chcą. Tych jest najwięcej.
Twoje – miasto: Czy widzi Pan jakiś ratunek dla Solanek?
Andrzej Wiśniewski: Po wyniku tych wyborów sądzę, że los solanek jest już przesądzony. Jedynie jakieś formy obywatelskiego sprzeciwu wchodzą w grę. Podejrzewałem, że ktoś nie wie co zrobić z solankami. Teraz jesteśmy w takiej sytuacji, kiedy za chwilę sprzedaż ich to będzie dar od Boga i jedyne zbawienie. Sądzę, że to będzie sprzedawane i że tego w najbliższym czasie jednak należy się spodziewać.
Twoje – miasto: Grudziądz – miasto z największym w województwie bezrobociem a do urn idzie tylko 41 % mieszkańców. Skąd to się bierze?
Andrzej Wiśniewski: Tam, gdzie ludzie są zniechęceni i już nie wierzą, że jakikolwiek polityk może cos dla nich zrobić, tam ludzie nie chodzą na wybory. Myślę, że ci ludzie którzy nie wierzą, że w Grudziądzu może się coś zmienić na lepsze są właśnie w tych 59 procentach – oni na wybory nie poszli.
PRZECZYTAJ JESZCZE