Pracownicy marketów skarżą sie na trudne warunki pracy
Pracownicy marketów skarżą się na trudne warunki pracy...
Praca w supermarkecie do najłatwiejszych nie należy. Nieprzestrzegane są jej godziny, zakres obowiązków określony jest nieprecyzyjnie. W dodatku pracownicy wciąż obarczani są nowymi zadaniami.
REKLAMA
Zdarzyło się, że pracowałem od 7.00 rano do 22.00 wieczorem. W tym czasie miałem dwie przerwy, ale to bardzo mało, już po 8 godzinach pracy tak naprawdę byłem bardzo zmęczony. - opowiada grudziądzanin, który wolałby zachować anonimowość. Najgorzej jest przed wizytacją. Wtedy wszyscy szaleją, nikt nie kończy pracy na czas. - dodaje. Wizytacja w supermarketach odbywa się raz na jakiś czas. To odwiedziny kierownictwa, które przyjeżdża, aby sprawdzić jak wygląda praca w danej placówce, np. dyrektora regionalnego lub właściciela całej sieci sklepów. Nadgodziny? Teoretycznie nie istnieją. Nie są płatne, z oddaniem wolnego dnia w zamian także różnie bywa. Jeżeli chcesz mieć pracę, to musisz pracować – niezależnie od tego, czy czujesz się pokrzywdzony czy nie. - dodaje nasz rozmówca.
Często zdarzało się, że musiałem iść do pracy w dzień wolny, bo szef zadzwonił, że jestem potrzebny. - opowiada mężczyzna. Jak się okazuje równie trudnym, gorącym czasem w marketach jak wizytacje są inwentaryzacje. Zdarzało się, że pracowałem po 15 – 16 godzin. - dodaje. Na pytanie, czy te godziny są lepiej płatne, grudziądzanin wzruszył tylko ramionami.
Bez odpowiednich warunków pracy
Takie sytuacje to nie nowość, wręcz przeciwnie – zdarzają się bardzo często. Jakiś czas temu głośno było o ogólnopolskiej sieci dyskontów, które delikatnie mówiąc, nie zapewniały swoim pracownikom odpowiednich warunków pracy. Sprawę nagłośniono i rzeczywiście od tego czasu w tych obiektach handlowych jest już lepiej.
W supermarketach nadal większość pracowników to kobiety. Pracują, bo nie mogą znaleźć innego zajęcia. Tylko, że w marketach nie ma podziału na płeć – wszystkich traktuje się jednakowo. Wszyscy przenoszą, wykładają, dźwigają tak samo ciężki towar. Zostałam zatrudniona, aby serwisować towar. Okazało się, że robiłam wszystko inne – wykładałam, układałam towar, który woziłam z magazynu "paleciakiem". To wszystko za te same pieniądze. - opowiada Katarzyna.
Miejmy nadzieję, że ta sytuacja się zmieni, a pracownicy przestaną się bać i sami zaczną domagać się przysługujących im praw. Co mogłoby na to wpłynąć? Z pewnością częstsze i niezapowiedziane kontrole Państwowej Inspekcji Pracy.
KK
Często zdarzało się, że musiałem iść do pracy w dzień wolny, bo szef zadzwonił, że jestem potrzebny. - opowiada mężczyzna. Jak się okazuje równie trudnym, gorącym czasem w marketach jak wizytacje są inwentaryzacje. Zdarzało się, że pracowałem po 15 – 16 godzin. - dodaje. Na pytanie, czy te godziny są lepiej płatne, grudziądzanin wzruszył tylko ramionami.
Bez odpowiednich warunków pracy
Takie sytuacje to nie nowość, wręcz przeciwnie – zdarzają się bardzo często. Jakiś czas temu głośno było o ogólnopolskiej sieci dyskontów, które delikatnie mówiąc, nie zapewniały swoim pracownikom odpowiednich warunków pracy. Sprawę nagłośniono i rzeczywiście od tego czasu w tych obiektach handlowych jest już lepiej.
W supermarketach nadal większość pracowników to kobiety. Pracują, bo nie mogą znaleźć innego zajęcia. Tylko, że w marketach nie ma podziału na płeć – wszystkich traktuje się jednakowo. Wszyscy przenoszą, wykładają, dźwigają tak samo ciężki towar. Zostałam zatrudniona, aby serwisować towar. Okazało się, że robiłam wszystko inne – wykładałam, układałam towar, który woziłam z magazynu "paleciakiem". To wszystko za te same pieniądze. - opowiada Katarzyna.
Miejmy nadzieję, że ta sytuacja się zmieni, a pracownicy przestaną się bać i sami zaczną domagać się przysługujących im praw. Co mogłoby na to wpłynąć? Z pewnością częstsze i niezapowiedziane kontrole Państwowej Inspekcji Pracy.
KK
PRZECZYTAJ JESZCZE