To nie jest miejsce na zawsze, czyli obywatele Ukrainy w grudziądzkiej Bursie
fot: nadesłane/BURSA
W grudziądzkiej Bursie schronienie znalazło ponad 150 uchodźców wojennych, choć kiedy rozmawiam z Panią Dyrektor Ewą Szulc-Goławską jest ich 128. Ta zmniejszająca się ilość obywateli Ukrainy jest dowodem na ich działania w celu zmiany warunków życia. Jednak nadal jest to sytuacja dynamiczna, a ilość obywateli Ukrainy, którym Bursa udzieli pomocy może być nadal zwyżkowa. Choć wszyscy byśmy chcieli, by w wyniku zakończenia działań wojennych stało się inaczej.
REKLAMA
Mimo tej nadzwyczajnej sytuacji obecność uchodźców z Ukrainy w grudziądzkiej Bursie nie ma wpływu na dotychczasową organizację podstawowej funkcji mieszkalnej i związanych z nią dodatkowymi usługami dla uczniów grudziądzkich szkół. Jak mówi Pani Dyrektor: jedynie oferta pokoi dla turystów została wyłączona z oferty, natomiast ani jedno z miejsc przeznaczonych dla wychowanków nie zostało zabrane.
Wszyscy się uczyliśmy
Sytuacja w jakiej znaleźli się pracownicy Bursy w momencie konieczności udzielenia pomocy obywatelom Ukrainy nie jest pierwszym tego typu wyzwaniem. Czas pierwszej kwarantanny w początkach pandemii był tym testem, który przygotował ich do radzenia sobie z wyzwaniami.
Na bazę noclegową Bursy składa się ponad 300 pokoi na 10 piętrach, z czego trzy kondygnacje są w tej chwili wyłączone dla obywateli z Ukrainy i w pełni wyposażone dzięki wsparciu Sztabu Kryzysowego i ludzi dobrej woli. Oprócz tego na każdym piętrze do dyspozycji mieszkańców znajduje się kuchnia/jadalnia, w której samodzielnie można przygotować dodatkowy posiłek, a też spędzić czas na rozmowie.
Mieszkańcy Bursy, poza usługą noclegu otrzymują także pełne wyżywienie. W obecnej sytuacji godziny wydawania posiłków są skorelowane z rytmem dnia poszczególnych grup, zatem praca kuchni także wymagała reorganizacji. Od czasu przybycia uchodźców kuchnia pracuje siedem dni w tygodniu przygotowując codziennie świeże jedzenie w ilości dużo większej, niż dotychczas. Wszystko to działa sprawnie także za sprawą dobrej woli, nie tylko pracowników, ale i wparciu władz. W tym miejscu Pani Dyrektor pragnie szczególnie podziękować za zaangażowanie Pani Ewie, kierownikowi stołówki, która zawsze z ogromnym zaangażowaniem wychodzi naprzeciw potrzebom mieszkańców, w tym najmłodszych. Bez naszych pracowników, którzy są bardzo zaangażowani w swoją pracę, nie działalibyśmy tak dobrze i sprawnie – dodaje.
Uchodźcy się aklimatyzują
Wydaje się, że pierwsze trudne dni aklimatyzacji wszyscy mają już za sobą. Wspólne działania – zarówno pracowników, jak i wychowanków, którzy także są otwarci i pomocni złożyło się na sukces tej sytuacji. Proces aklimatyzacji uchodźców jest zauważalny, coraz więcej osób chce funkcjonować samodzielnie. W zależności od przeżyć i stopnia straumatyzowania udaje im się to w lepszy lub gorszy sposób.
W rozmowie z Panią Dyrektor na pierwszy plan wybija się duża wrażliwość i empatia dla obywateli Ukrainy, niespotykane wyczucie tematu. Radzimy sobie, próbujemy z nimi zwyczajnie rozmawiać, ale zawsze z uważnością na ich emocje związane z przeżyciami – mówi, dalej dodając: Robimy listy potrzeb na bieżąco, a realizujemy je w ścisłej współpracy z pracownikami Wydziału Kryzysowego.
Z rozmowy dowiadujemy się też, że wszyscy pracownicy starają się nie dotykać wrażliwych tematów, pomagać w czym się da. I tu także zauważalny jest zdrowy rozsądek pracowników Bursy, którzy umiejętnie realizują potrzeby uchodźców samodzielnie organizują nagłą pomoc.
Aby porozumieć się w kwestii potrzeb odbywają się spotkania, podczas których - zarówno jedna jak i druga strona - mogą zgłaszać i rozwiązywać problemy. Pomoc drugiemu, wyczucie taktu, ale jednoczesne ustalanie i zgodne przestrzeganie pewnych zasad wydają się kluczem, który otworzył drzwi porozumienia w tej nadzwyczajnej sytuacji, jaką jest pomoc uchodźcom wojennym przebywającym w placówce. Także otwartość obywateli Ukrainy jest zauważalna – chęć do rozmów, współpracy i pomocy wyraźnie się zaznaczają. Jeden z mieszkańców Bursy, obywatel Ukrainy w rozmowie zaskakującej otwartością zaznacza, że chciałby być bardzo pomocny, otwarty jest na każdą pracę, w zawodzie, w którym w Polsce są luki w zatrudnieniu.
Bycie zawsze z pomocą
Pani Dyrektor podczas rozmowy często wyraża wdzięczność wielu ludziom, a przede wszystkim pracownikom placówki, które przyczyniają się do tego sukcesu porozumienia – kieruje podziękowania dla Pani Elżbiety, która do obowiązków zajmowania się porządkiem na piętrach zamieszkałych przez mieszkańców obywatele Ukrainy dokłada ogromną dawkę empatii i zaangażowania w ich sprawy.
Atmosfera na korytarzach Bursy jest więcej niż rodzinna, serdeczność jest tym, co rzuca się pierwsze przekraczającemu próg internatu. Jak podkreśla w rozmowie dla Twoje-Miasto Dyrektor Ewa Szulc-Goławska mają na to wpływ przede wszystkim dobre relacje między pracownikami, doświadczenie wieloletniej współpracy i ogromne zaangażowanie wszystkich pracowników w swoją pracę. Także wychowankowie nie zgłaszają niepokoju z powodu współdzielenia przestrzeni mieszkalnej z uchodźcami. Nie ma zatem powodu do specjalnych środków ostrożności, w postaci choćby oddzielania jednej grupy mieszkańców od drugiej. Żyjemy w pełnej symbiozie – mówi Dyrektor Ewa Szulc-Goławska.
Czy kwestia bariery językowej okazała się trudna do rozwiązania? Początki były niełatwe, ale wówczas niezwykle pomocne okazały się zaprzyjaźnione Panie Anna, Oksana i Iryna, do których Pani Dyrektor kieruje wyrazy wdzięczności - za bycie gotowymi nieść wsparcie i pomoc o każdej porze dnia. Jeśli dwie strony chcą się porozumieć, dogadają się niezależnie jakim językiem się posługują – dodaje. Obecnie wspiera nas także pani Antonina, która także na bieżąco informuje o potrzebach uchodźców.
Wystarczą tylko chęci, a tych wśród pracowników i mieszkańców Bursy nie brakuje. Jeśli jest w człowieku wrażliwość, to to pojawia się w takich sytuacjach sama , a ludziach bursy jej nigdy brakowało – to słowa Pani Ewy Szulc-Goławskiej.
Korytarze Bursy świecą czystością i porządkiem. Po pierwszych dniach organizacyjnego rozgardiaszu dziś żyją w rytmie podobnym naszym domom, które większość z nas pozostawia w ciszy na czas wyjścia do szkoły, pracy. Ogromna dawka spokoju i kojącego uśmiechu, jaka udziela się po przekroczeniu progu Internatu niesie otuchę dla tej trudnej sytuacji, w której znaleźli się uciekający przed wojną. Napawa optymizmem tych, którzy o byt tych osób się martwią.
Teraz przed nami, mieszkańcami miasta decyzja, jak przyjmiemy tych, którzy zostali zmuszeni do opuszczenia swojego domu w Ukrainie, pozostając bez niczego, a zatem i przeszłości materialnej. Mają tylko i aż swoją pamięć o domach, które tworzyli, mają chęci do stania się naszymi rodakami, ale potrzebują też odrobiny pomocy, szczególnie tej mentalnej, by mieć siły i możliwość do powrotu.
Wszyscy się uczyliśmy
Sytuacja w jakiej znaleźli się pracownicy Bursy w momencie konieczności udzielenia pomocy obywatelom Ukrainy nie jest pierwszym tego typu wyzwaniem. Czas pierwszej kwarantanny w początkach pandemii był tym testem, który przygotował ich do radzenia sobie z wyzwaniami.
Jesteśmy gotowi na przyjęcie różnych potrzebujących osób w różnym czasie – mówi Ewa Szulc-Goławska.
Na bazę noclegową Bursy składa się ponad 300 pokoi na 10 piętrach, z czego trzy kondygnacje są w tej chwili wyłączone dla obywateli z Ukrainy i w pełni wyposażone dzięki wsparciu Sztabu Kryzysowego i ludzi dobrej woli. Oprócz tego na każdym piętrze do dyspozycji mieszkańców znajduje się kuchnia/jadalnia, w której samodzielnie można przygotować dodatkowy posiłek, a też spędzić czas na rozmowie.
Mieszkańcy Bursy, poza usługą noclegu otrzymują także pełne wyżywienie. W obecnej sytuacji godziny wydawania posiłków są skorelowane z rytmem dnia poszczególnych grup, zatem praca kuchni także wymagała reorganizacji. Od czasu przybycia uchodźców kuchnia pracuje siedem dni w tygodniu przygotowując codziennie świeże jedzenie w ilości dużo większej, niż dotychczas. Wszystko to działa sprawnie także za sprawą dobrej woli, nie tylko pracowników, ale i wparciu władz. W tym miejscu Pani Dyrektor pragnie szczególnie podziękować za zaangażowanie Pani Ewie, kierownikowi stołówki, która zawsze z ogromnym zaangażowaniem wychodzi naprzeciw potrzebom mieszkańców, w tym najmłodszych. Bez naszych pracowników, którzy są bardzo zaangażowani w swoją pracę, nie działalibyśmy tak dobrze i sprawnie – dodaje.
Uchodźcy się aklimatyzują
Wydaje się, że pierwsze trudne dni aklimatyzacji wszyscy mają już za sobą. Wspólne działania – zarówno pracowników, jak i wychowanków, którzy także są otwarci i pomocni złożyło się na sukces tej sytuacji. Proces aklimatyzacji uchodźców jest zauważalny, coraz więcej osób chce funkcjonować samodzielnie. W zależności od przeżyć i stopnia straumatyzowania udaje im się to w lepszy lub gorszy sposób.
W rozmowie z Panią Dyrektor na pierwszy plan wybija się duża wrażliwość i empatia dla obywateli Ukrainy, niespotykane wyczucie tematu. Radzimy sobie, próbujemy z nimi zwyczajnie rozmawiać, ale zawsze z uważnością na ich emocje związane z przeżyciami – mówi, dalej dodając: Robimy listy potrzeb na bieżąco, a realizujemy je w ścisłej współpracy z pracownikami Wydziału Kryzysowego.
Z rozmowy dowiadujemy się też, że wszyscy pracownicy starają się nie dotykać wrażliwych tematów, pomagać w czym się da. I tu także zauważalny jest zdrowy rozsądek pracowników Bursy, którzy umiejętnie realizują potrzeby uchodźców samodzielnie organizują nagłą pomoc.
Skupiamy się na tym, by zapewnić bezpieczne i zdrowe warunki, wyżywienie, ale przede wszystkim komfort psychiczny mieszkańców z Ukrainy – mówi Pani Dyrektor.
Aby porozumieć się w kwestii potrzeb odbywają się spotkania, podczas których - zarówno jedna jak i druga strona - mogą zgłaszać i rozwiązywać problemy. Pomoc drugiemu, wyczucie taktu, ale jednoczesne ustalanie i zgodne przestrzeganie pewnych zasad wydają się kluczem, który otworzył drzwi porozumienia w tej nadzwyczajnej sytuacji, jaką jest pomoc uchodźcom wojennym przebywającym w placówce. Także otwartość obywateli Ukrainy jest zauważalna – chęć do rozmów, współpracy i pomocy wyraźnie się zaznaczają. Jeden z mieszkańców Bursy, obywatel Ukrainy w rozmowie zaskakującej otwartością zaznacza, że chciałby być bardzo pomocny, otwarty jest na każdą pracę, w zawodzie, w którym w Polsce są luki w zatrudnieniu.
Bycie zawsze z pomocą
Pani Dyrektor podczas rozmowy często wyraża wdzięczność wielu ludziom, a przede wszystkim pracownikom placówki, które przyczyniają się do tego sukcesu porozumienia – kieruje podziękowania dla Pani Elżbiety, która do obowiązków zajmowania się porządkiem na piętrach zamieszkałych przez mieszkańców obywatele Ukrainy dokłada ogromną dawkę empatii i zaangażowania w ich sprawy.
Atmosfera na korytarzach Bursy jest więcej niż rodzinna, serdeczność jest tym, co rzuca się pierwsze przekraczającemu próg internatu. Jak podkreśla w rozmowie dla Twoje-Miasto Dyrektor Ewa Szulc-Goławska mają na to wpływ przede wszystkim dobre relacje między pracownikami, doświadczenie wieloletniej współpracy i ogromne zaangażowanie wszystkich pracowników w swoją pracę. Także wychowankowie nie zgłaszają niepokoju z powodu współdzielenia przestrzeni mieszkalnej z uchodźcami. Nie ma zatem powodu do specjalnych środków ostrożności, w postaci choćby oddzielania jednej grupy mieszkańców od drugiej. Żyjemy w pełnej symbiozie – mówi Dyrektor Ewa Szulc-Goławska.
Czy kwestia bariery językowej okazała się trudna do rozwiązania? Początki były niełatwe, ale wówczas niezwykle pomocne okazały się zaprzyjaźnione Panie Anna, Oksana i Iryna, do których Pani Dyrektor kieruje wyrazy wdzięczności - za bycie gotowymi nieść wsparcie i pomoc o każdej porze dnia. Jeśli dwie strony chcą się porozumieć, dogadają się niezależnie jakim językiem się posługują – dodaje. Obecnie wspiera nas także pani Antonina, która także na bieżąco informuje o potrzebach uchodźców.
Wystarczą tylko chęci, a tych wśród pracowników i mieszkańców Bursy nie brakuje. Jeśli jest w człowieku wrażliwość, to to pojawia się w takich sytuacjach sama , a ludziach bursy jej nigdy brakowało – to słowa Pani Ewy Szulc-Goławskiej.
Sprawdzianem dla pracowników Bursy jest nie tylko obecna sytuacja, ale i codzienność pełna odpowiedzialności za wszystkich mieszkańców.Największą zaletą dla mnie, jako pracodawcy Bursy są ludzie którzy tu pracują. Bez nich nie udałoby się działać skutecznie i efektywnie nie tylko w czasie realizacji nowych i trudnych zadań - mówi Pani Dyrektor.
Korytarze Bursy świecą czystością i porządkiem. Po pierwszych dniach organizacyjnego rozgardiaszu dziś żyją w rytmie podobnym naszym domom, które większość z nas pozostawia w ciszy na czas wyjścia do szkoły, pracy. Ogromna dawka spokoju i kojącego uśmiechu, jaka udziela się po przekroczeniu progu Internatu niesie otuchę dla tej trudnej sytuacji, w której znaleźli się uciekający przed wojną. Napawa optymizmem tych, którzy o byt tych osób się martwią.
Teraz przed nami, mieszkańcami miasta decyzja, jak przyjmiemy tych, którzy zostali zmuszeni do opuszczenia swojego domu w Ukrainie, pozostając bez niczego, a zatem i przeszłości materialnej. Mają tylko i aż swoją pamięć o domach, które tworzyli, mają chęci do stania się naszymi rodakami, ale potrzebują też odrobiny pomocy, szczególnie tej mentalnej, by mieć siły i możliwość do powrotu.
PRZECZYTAJ JESZCZE