Wojtek Wojda: Należę do ludzi, którzy są sentymentalni
Fot. archiwum
Z Wojtkiem Wojdą liderem płockiej formacji Farben Lehre porozmawialiśmy o przeszłości, teraźniejszości i przyszłości grupy.
REKLAMA
Twoje-Miasto: 25 lat na polskiej scenie muzycznej już za Wami. Czas na podsumowania...
Wojtek Wojda: Przez 25 lat grania non stop tak dużo się działo, że podsumowanie to tak naprawdę tylko statystyka. Ile było płyt, ile koncertów się zagrało? Jak miałbym powiedzieć o każdym koncercie jedno zdanie, to tych zdań byłoby 700 albo 800. Koncertów było ponad 1000, a w ciągu ostatnich 6 lat około 630. Nagraliśmy 9 płyt studyjnych, do tego płytę koncertową i dwie DVD. Dużo ludzi się zmieniło w trakcie grania w zespole. Nie jesteśmy U2 czy The Police, czyli dwoma zespołami, którym udało się praktycznie nie zmieniać składu od początku. Perkusista to najczęściej zmieniająca się pozycja w grupie. Później przewinęli się dwaj czy trzej gitarzyści, basista. Łącznie około 12-13 osób. Tak jak powiedziałem, tyle statystyki. Można zapytać się samego siebie i odpowiedzieć na to pytanie, czy czegoś żałujemy przez te 25 lat? Myślę, że były też słabsze momenty, ale więcej powodów do radości ten zespół mi dawał niż powodów do wstydu.
T-M: Jak zmieniała się Wasza muzyka przez ten czas? W płycie "Ferajna" otarliście się nawet o styl gangsterski.
Wojtek Wojda: Jeżeli chodzi o ten styl gangsterski, to jest trochę inaczej. Ja dawno temu, co "pokazuje" kariera moich wielu kolegów z podwórka, stałem przed dylematem, kim zostać: muzykiem czy gangsterem? Wybrałem muzykę. Do tego dylematu wróciłem jeszcze tylko w wersji artystycznej na płycie "Ferajna". Także ten pomysł nie wziął się znikąd. To nie było tak, że jakiś film nagrali i nas olśniło. Klimat w Ameryce, "Prawo Bronxu" czy "Ojca Chrzestnego" zawsze był mi bliski. Te zasady, które wyniosłem z tego środowiska uważam za jedne z najbardziej pozytywnych zasad w moim życiu. Czy zespół się zmieniał? Wszystko się zmieniło. Zaczynaliśmy w latach 80-tych, za komuny. Zupełnie inny czas, inny kraj, inni ludzie wokół, inni ludzie na koncertach, inni organizatorzy koncertów, inna sytuacja społeczna. My też nie stoimy w miejscu. Człowiek też do czegoś dojrzewa, do czegoś dochodzi, z czegoś rezygnuje, coś przyjmuje, do czegoś dorasta, z czegoś wyrasta. To musi mieć przełożenie na muzykę, a gdyby tak nie było to byłoby nieprawdziwe. Ja w ogóle nie widzę nic złego w tym, że zespół się zmienia. Gorzej gdyby się nie zmieniał, bo to znaczyłoby, że stoi w miejscu. A jak stoisz w miejscu, to tak naprawdę się cofasz. Na pewno można zauważyć, że teraz gramy bardziej przystępne i bardziej pogodne dźwięki niż kiedyś. W tym chorym kraju jest też parę rzeczy zdrowych i sympatycznych. Po latach grania na froncie punkowej walki zacząłem dostrzegać te pozytywy. No i nasze ostatnie płyty, praktycznie od albumu "Atomowe zabawki" mają więcej pozytywnych aspektów niż negatywnych.
T-M: Czy spoglądając na Waszą twórczość z perspektywy czasu, coś byś w niej udoskonalił, zmienił?
Wojtek Wojda: Czas jest naszym dużym argumentem. Ten zbytni dystans do własnej przeszłości jest zupełnie nienaturalny. Dlatego, nie byłoby pierwszego pocałunku i uroku pierwszego pocałunku gdyby nie był taki niedoskonały, nieperfekcyjny i spontaniczny. To na tym to polega. Tak samo z utworami. Gdyby one były lepsze, bardziej perfekcyjne, bardziej dopracowane, to wtedy można by powiedzieć, że zespół za szybko dorósł. Problem tak naprawdę jest nie w kompozycjach, tylko w technice: wzmacniacze, gitary, dużo lepszy sprzęt mamy teraz niż kiedyś. Z technicznego punktu widzenia, na pewno nagrałbym to teraz jeszcze lepiej. Jednak czy lepiej znaczyłoby lepiej? To już jest kwestia względna. Niezależnie od tego jak dobrze bym nie nagrał kilku kawałków, to one już nie będą miały tego brudu, tej młodości, takiego amatorskiego podejścia do niektórych spraw. Niektóre teksty, które dzisiaj mogą nawet wydawać się infantylne dla mnie, to nie zmieniłbym ich, bo uważam, że przeszłość należy zostawić przeszłości.
TM: Jak uczcicie 25-lecie istnienia Farben Lehre?
Wojtek Wojda: Ja należę do ludzi, którzy w pewnym sensie są sentymentalni. I dla mnie taka data jak 25-lecie zespołu to coś istotnego: 25 lat albo zabranych mi przez ten zespół, albo lat które ten zespół mi dał. To nie jest rzecz, którą należy bagatelizować, przejść obok niej obojętnie. Wydajemy książkę biograficzną o Farben Lehre, w której będzie też parę niespodzianek, parę zaskakujących dla niektórych rozdziałów. Będzie też to, co środowisko muzyczne sądzi o Farben Lehre i mojej skromnej osobie. A także sama biografia zespołu. Do tego wychodzi płyta. Jeszcze do końca nie wiemy, co na niej będzie. Nie musimy nic nikomu udowadniać i mamy taki dorobek, że mamy z czego wybierać. Chcemy wydać płytę analogową. Zaczynaliśmy karierę fonograficzną od analogu i teraz też chcemy taki "The Best Of" wydać w formie winylu. Będzie też pewnie jakaś odzież okazjonalna, no i oczywiście koncerty. Plan maksimum to 25 koncertów, które będą pod szyldem 25-lecia Farben Lehre.
Punky Reggae Live jest połączone z 25-leciem. Nie chcieliśmy dwa razy robić szumu w tym roku, chcielibyśmy to połączyć w całość. Punky Reggae Live Farben Lehre to moje dziecko starsze, a Punky Reggae Live to moje dziecko młodsze, i w tym momencie to dziecko młodsze będzie brało udział w uroczystościach związanych ze starszym dzieckiem. Zamierzamy zagrać w Toruniu i w Bydgoszczy. Toruń, Bydgoszcz, Grudziądz – aż trzy miejsca tak blisko siebie mogły by być zbyt ryzykowne.
TM: Dziękuję za rozmowę.

Wojtek Wojda: Przez 25 lat grania non stop tak dużo się działo, że podsumowanie to tak naprawdę tylko statystyka. Ile było płyt, ile koncertów się zagrało? Jak miałbym powiedzieć o każdym koncercie jedno zdanie, to tych zdań byłoby 700 albo 800. Koncertów było ponad 1000, a w ciągu ostatnich 6 lat około 630. Nagraliśmy 9 płyt studyjnych, do tego płytę koncertową i dwie DVD. Dużo ludzi się zmieniło w trakcie grania w zespole. Nie jesteśmy U2 czy The Police, czyli dwoma zespołami, którym udało się praktycznie nie zmieniać składu od początku. Perkusista to najczęściej zmieniająca się pozycja w grupie. Później przewinęli się dwaj czy trzej gitarzyści, basista. Łącznie około 12-13 osób. Tak jak powiedziałem, tyle statystyki. Można zapytać się samego siebie i odpowiedzieć na to pytanie, czy czegoś żałujemy przez te 25 lat? Myślę, że były też słabsze momenty, ale więcej powodów do radości ten zespół mi dawał niż powodów do wstydu.
T-M: Jak zmieniała się Wasza muzyka przez ten czas? W płycie "Ferajna" otarliście się nawet o styl gangsterski.
Wojtek Wojda: Jeżeli chodzi o ten styl gangsterski, to jest trochę inaczej. Ja dawno temu, co "pokazuje" kariera moich wielu kolegów z podwórka, stałem przed dylematem, kim zostać: muzykiem czy gangsterem? Wybrałem muzykę. Do tego dylematu wróciłem jeszcze tylko w wersji artystycznej na płycie "Ferajna". Także ten pomysł nie wziął się znikąd. To nie było tak, że jakiś film nagrali i nas olśniło. Klimat w Ameryce, "Prawo Bronxu" czy "Ojca Chrzestnego" zawsze był mi bliski. Te zasady, które wyniosłem z tego środowiska uważam za jedne z najbardziej pozytywnych zasad w moim życiu. Czy zespół się zmieniał? Wszystko się zmieniło. Zaczynaliśmy w latach 80-tych, za komuny. Zupełnie inny czas, inny kraj, inni ludzie wokół, inni ludzie na koncertach, inni organizatorzy koncertów, inna sytuacja społeczna. My też nie stoimy w miejscu. Człowiek też do czegoś dojrzewa, do czegoś dochodzi, z czegoś rezygnuje, coś przyjmuje, do czegoś dorasta, z czegoś wyrasta. To musi mieć przełożenie na muzykę, a gdyby tak nie było to byłoby nieprawdziwe. Ja w ogóle nie widzę nic złego w tym, że zespół się zmienia. Gorzej gdyby się nie zmieniał, bo to znaczyłoby, że stoi w miejscu. A jak stoisz w miejscu, to tak naprawdę się cofasz. Na pewno można zauważyć, że teraz gramy bardziej przystępne i bardziej pogodne dźwięki niż kiedyś. W tym chorym kraju jest też parę rzeczy zdrowych i sympatycznych. Po latach grania na froncie punkowej walki zacząłem dostrzegać te pozytywy. No i nasze ostatnie płyty, praktycznie od albumu "Atomowe zabawki" mają więcej pozytywnych aspektów niż negatywnych.
T-M: Czy spoglądając na Waszą twórczość z perspektywy czasu, coś byś w niej udoskonalił, zmienił?
Wojtek Wojda: Czas jest naszym dużym argumentem. Ten zbytni dystans do własnej przeszłości jest zupełnie nienaturalny. Dlatego, nie byłoby pierwszego pocałunku i uroku pierwszego pocałunku gdyby nie był taki niedoskonały, nieperfekcyjny i spontaniczny. To na tym to polega. Tak samo z utworami. Gdyby one były lepsze, bardziej perfekcyjne, bardziej dopracowane, to wtedy można by powiedzieć, że zespół za szybko dorósł. Problem tak naprawdę jest nie w kompozycjach, tylko w technice: wzmacniacze, gitary, dużo lepszy sprzęt mamy teraz niż kiedyś. Z technicznego punktu widzenia, na pewno nagrałbym to teraz jeszcze lepiej. Jednak czy lepiej znaczyłoby lepiej? To już jest kwestia względna. Niezależnie od tego jak dobrze bym nie nagrał kilku kawałków, to one już nie będą miały tego brudu, tej młodości, takiego amatorskiego podejścia do niektórych spraw. Niektóre teksty, które dzisiaj mogą nawet wydawać się infantylne dla mnie, to nie zmieniłbym ich, bo uważam, że przeszłość należy zostawić przeszłości.
TM: Jak uczcicie 25-lecie istnienia Farben Lehre?
Wojtek Wojda: Ja należę do ludzi, którzy w pewnym sensie są sentymentalni. I dla mnie taka data jak 25-lecie zespołu to coś istotnego: 25 lat albo zabranych mi przez ten zespół, albo lat które ten zespół mi dał. To nie jest rzecz, którą należy bagatelizować, przejść obok niej obojętnie. Wydajemy książkę biograficzną o Farben Lehre, w której będzie też parę niespodzianek, parę zaskakujących dla niektórych rozdziałów. Będzie też to, co środowisko muzyczne sądzi o Farben Lehre i mojej skromnej osobie. A także sama biografia zespołu. Do tego wychodzi płyta. Jeszcze do końca nie wiemy, co na niej będzie. Nie musimy nic nikomu udowadniać i mamy taki dorobek, że mamy z czego wybierać. Chcemy wydać płytę analogową. Zaczynaliśmy karierę fonograficzną od analogu i teraz też chcemy taki "The Best Of" wydać w formie winylu. Będzie też pewnie jakaś odzież okazjonalna, no i oczywiście koncerty. Plan maksimum to 25 koncertów, które będą pod szyldem 25-lecia Farben Lehre.
Punky Reggae Live jest połączone z 25-leciem. Nie chcieliśmy dwa razy robić szumu w tym roku, chcielibyśmy to połączyć w całość. Punky Reggae Live Farben Lehre to moje dziecko starsze, a Punky Reggae Live to moje dziecko młodsze, i w tym momencie to dziecko młodsze będzie brało udział w uroczystościach związanych ze starszym dzieckiem. Zamierzamy zagrać w Toruniu i w Bydgoszczy. Toruń, Bydgoszcz, Grudziądz – aż trzy miejsca tak blisko siebie mogły by być zbyt ryzykowne.
TM: Dziękuję za rozmowę.

PRZECZYTAJ JESZCZE