NOCLEGI
ROZKŁADY
WZU może zniknąć z mapy Grudziądza?
Fot. archiwum TM
Pracownicy nie złożyli jeszcze broni. Nadal walczą o to, żeby ten zakład dalej prosperował w Grudziądzu.
REKLAMA
Pracownicy Wojskowych Zakładów Uzbrojenia manifestowali w piątek (8 marca) przeciwko wniesieniu WZU S.A. w Grudziądzu do Grupy Bumar. Ponad 200 osób z biało-czerwonymi flagami w dłoniach spotkało się na placu znajdującym się naprzeciwko zakładów. Natomiast kilka dni później zwołano konferencję prasową w sprawie sytuacji grudziądzkich Wojskowych Zakładów Uzbrojenia. Do odpowiedzi wywołano prezesa Grupy Bumar, Krzysztofa Krystowskiego. Dzień później osoby bezpośrednio związane z WZU zaprosiły media na spotkanie, w trakcie którego na temat sytuacji Wojskowych Zakładów Uzbrojenia wypowiedział się również poseł Janusz Dzięcioł. Polityk od lat wspiera pracowników tego przedsiębiorstwa.
Chcą pikietować w Warszawie
Obawy pracowników w związku z konsolidacją Wojskowych Zakładów Uzbrojenia z Grupą Bumar, dotyczą przede wszystkim możliwej likwidacji blisko pół tysiąca miejsc pracy. Gdyby przyjąć najczarniejszy scenariusz i WZU S.A. zniknęłoby z mapy naszego miasta, do grona bezrobotnych dołączyłoby bowiem kolejne 500 osób. Pracownicy zgodnie podkreślają, że jeżeli piątkowa (8 marca) pikieta pozostanie bez odzewu, pojadą manifestować do Warszawy. - Chcemy tutaj dalej pracować. W tej chwili nie mamy żadnej pewności, że tę pracę utrzymamy – podkreśla Krzysztof Chmiel. Podobnych opinii jest bardzo wiele. - Oczywiście obawiamy się zwolnień – przyznaje Rafał Nadworny. - Za wszelką cenę nie chcemy oddać się w ręce gorszemu, bo gorszy nie może rządzić lepszym. WZU jest w bardzo dobrej kondycji finansowej, nam się bardzo dobrze pracuje – dodaje mężczyzna.
Ratować za wszelką cenę?
O Grupie Bumar mówi się, że to kolos na glinianych nogach. Wsysając kolejne, dobrze prosperujące spółki – zdaniem specjalistów - może o jakiś czas jedynie przedłużyć swoje "życie". Według Henryka Miry, przewodniczącego Komisji Zakładowej NSZZ "Solidarność" WZU SA., wniesienie kapitałowo grudziądzkich Wojskowych Zakładów Uzbrojenia oczywiście pomogłoby Bumarowi stanąć na nogi, ale nie na długo. - [...] doszłoby do likwidacji naszych zakładów, wyprzedaży majątku, przenoszenia remontu i produkcji, którą my wykonujemy na rzecz Ministerstwa Obrony Narodowej – tłumaczy Mira. - Na dzisiaj naszą misją jest właśnie utrzymanie tego sprzętu w gotowości, zaś Bumar był po to stworzony, by produkować broń i ją eksportować – zarabiać. Godzimy się jedynie na konsolidację zadaniową i produktywną [...]. Nasze wyniki finansowe są znakomite, w 2011 roku jedenaście naszych przedsiębiorstw remontowo-produkcyjnych miało zysk w wysokości 100 milionów złotych netto – mówi Henryk Mira.
Konsolidacja = likwidacja?
W trakcie pikiety, w imieniu Komitetu Inicjatywy Obywatelskiej Prywatyzacji Spółek Powstałych w Wyniku Komercjalizacji Wojskowych Przedsiębiorstw Remontowo Produkcyjnych wypowiedział się pełnomocnik Stefan Sulikowski. Mieszkańców zachęcano przede wszystkim do podpisywania petycji. Przypominamy, że chętni nadal mogą to zrobić, odwiedzając oficjalną stronę internetową Komitetu. Grudziądzanie wsparli pikietujących pracowników także poprzez symboliczne wywieszenie flag w oknach swoich domów. Co dalej z Wojskowymi Zakładami Uzbrojenia w Grudziądzu? Pytanie pozostaje otwarte. Nikt nie wie, kiedy ewentualna konsolidacja miałaby dojść do skutku. Przedstawiciele WZU S.A. są natomiast pewni jednego – jeśli tak się stanie, to może być pierwszy krok do zniszczenia grudziądzkich zakładów. Do tematu powrócimy.
Chcą pikietować w Warszawie
Obawy pracowników w związku z konsolidacją Wojskowych Zakładów Uzbrojenia z Grupą Bumar, dotyczą przede wszystkim możliwej likwidacji blisko pół tysiąca miejsc pracy. Gdyby przyjąć najczarniejszy scenariusz i WZU S.A. zniknęłoby z mapy naszego miasta, do grona bezrobotnych dołączyłoby bowiem kolejne 500 osób. Pracownicy zgodnie podkreślają, że jeżeli piątkowa (8 marca) pikieta pozostanie bez odzewu, pojadą manifestować do Warszawy. - Chcemy tutaj dalej pracować. W tej chwili nie mamy żadnej pewności, że tę pracę utrzymamy – podkreśla Krzysztof Chmiel. Podobnych opinii jest bardzo wiele. - Oczywiście obawiamy się zwolnień – przyznaje Rafał Nadworny. - Za wszelką cenę nie chcemy oddać się w ręce gorszemu, bo gorszy nie może rządzić lepszym. WZU jest w bardzo dobrej kondycji finansowej, nam się bardzo dobrze pracuje – dodaje mężczyzna.
Ratować za wszelką cenę?
O Grupie Bumar mówi się, że to kolos na glinianych nogach. Wsysając kolejne, dobrze prosperujące spółki – zdaniem specjalistów - może o jakiś czas jedynie przedłużyć swoje "życie". Według Henryka Miry, przewodniczącego Komisji Zakładowej NSZZ "Solidarność" WZU SA., wniesienie kapitałowo grudziądzkich Wojskowych Zakładów Uzbrojenia oczywiście pomogłoby Bumarowi stanąć na nogi, ale nie na długo. - [...] doszłoby do likwidacji naszych zakładów, wyprzedaży majątku, przenoszenia remontu i produkcji, którą my wykonujemy na rzecz Ministerstwa Obrony Narodowej – tłumaczy Mira. - Na dzisiaj naszą misją jest właśnie utrzymanie tego sprzętu w gotowości, zaś Bumar był po to stworzony, by produkować broń i ją eksportować – zarabiać. Godzimy się jedynie na konsolidację zadaniową i produktywną [...]. Nasze wyniki finansowe są znakomite, w 2011 roku jedenaście naszych przedsiębiorstw remontowo-produkcyjnych miało zysk w wysokości 100 milionów złotych netto – mówi Henryk Mira.
Konsolidacja = likwidacja?
W trakcie pikiety, w imieniu Komitetu Inicjatywy Obywatelskiej Prywatyzacji Spółek Powstałych w Wyniku Komercjalizacji Wojskowych Przedsiębiorstw Remontowo Produkcyjnych wypowiedział się pełnomocnik Stefan Sulikowski. Mieszkańców zachęcano przede wszystkim do podpisywania petycji. Przypominamy, że chętni nadal mogą to zrobić, odwiedzając oficjalną stronę internetową Komitetu. Grudziądzanie wsparli pikietujących pracowników także poprzez symboliczne wywieszenie flag w oknach swoich domów. Co dalej z Wojskowymi Zakładami Uzbrojenia w Grudziądzu? Pytanie pozostaje otwarte. Nikt nie wie, kiedy ewentualna konsolidacja miałaby dojść do skutku. Przedstawiciele WZU S.A. są natomiast pewni jednego – jeśli tak się stanie, to może być pierwszy krok do zniszczenia grudziądzkich zakładów. Do tematu powrócimy.
PRZECZYTAJ JESZCZE
