Zbonikowski: Działam dla naszego regionu

Dlaczego kampania wyborcza rozpoczyna się w tym roku tak szybko?

Rzeczywiście już jesteśmy w aktywnym czasie przedwyborczym. Platforma Obywatelska w tym roku przyspieszyła tempa. Uważam, że jest jeszcze kilka miesięcy, a przynajmniej kilka ładnych tygodni do tego, abyśmy mogli mówić o listach wyborczych. Jednak Prawo i Sprawiedliwość nie będzie pozostawać w tyle i również rozpocznie wystawianie swoich kandydatów.

Zbliżają się kolejne wybory parlamentarne, proszę powiedzieć dlaczego zdecydował się pan walczyć o reelekcję?

Jest to naturalne, że aktualni parlamentarzyści, posłowie będą się starać o reelekcję. Szczególnie tacy młodzi jak ja. Mam jeszcze wiele lat pracy przed sobą, a po drugie jest to też pewna forma weryfikacji, jak ludzie oceniają po czterech latach kadencji daną osobę. Jest to odpowiedź na pytania czy jej ufają, czy poparcie dla niej się zwiększyło, a może jednak zmniejszyło. Oczywiście poza moją osobą na listach będą też inni samorządowcy, inni działacze lokalni z powiatów tworzących okręg włocławsko–toruński. Myślę, że każdy znajdzie na liście Prawa i Sprawiedliwości osobę, która będzie mu w pełni odpowiadać i na którą z całym przekonaniem będzie mógł oddać swój głos.

Jest Pan posłem już drugą kadencję. Jaki jest według Pana największy sukces?

Według mnie największym sukcesem, który jest trwały i wymaga dalszej pracy jest to, aby problemy takich średnich miast jak: Włocławek, Toruń czy Grudziądz były przekazywane na „salony” warszawskie. Wreszcie jest ktoś kto o nie walczy i zabiega. Dzięki temu niektóre problemy, które wciąż nie są rozwiązane we Włocławku są znane szerszej „publiczności” tam w Warszawie.

Jakie to są problemy?

Mam tu na myśli przede wszystkim wieloletnią walkę o sprawę tamy, dwukrotnie zbierałem podpisy popierające budowę zapory. Wszystkie rządy, które do tej pory funkcjonowały, odkąd jestem posłem, zajmowały się tą kwestią. Myślę, że coś teraz drgnęło w tej sprawie, ponieważ Rząd zlecił państwowej spółce Energa opracowywanie biznesplanu na wybudowanie zapory wodnej na Wiśle gdzieś w okolicy Ciechocinka, Nieszawy. Z informacji, jakie zasięgnąłem w Enerdze, wynika że plan już jest realizowany. Jedyny znak zapytania to to, czy Rząd nie sprywatyzuje spółki, bo w tym momencie nie będzie możliwości wpływania na nią, żeby nie wycofała się z tego projektu.

Coś jeszcze?

Z takich bezpośrednich elementów to przede wszystkim bardzo ważna ustawa o spółdzielniach mieszkaniowych, której byłem współautorem, a którą uchwaliliśmy w 2007 roku. Pracujemy nad nią dalej i w tym roku będzie dalsza nowelizacja prawa spółdzielczego, która nie tylko pozwoli uwłaszczyć mieszkańcom spółdzielni mieszkaniowych swoje mieszkania i to za niewielkie pieniądze, ale również daje nowe prawa i kompetencje lokatorom w spółdzielniach mieszkaniowych względem władz, czyli teraz przywracamy właściwą racje. Członkowie spółdzielni, którzy są jej właścicielami muszą mieć więcej praw niż prezes spółdzielni, który jest pracownikiem wynajętym za pieniądze mieszkańców spółdzielni mieszkaniowej, do tego żeby zarządzał wspólnym mieniem i żeby ludziom żyło się bardziej komfortowo. To jest już osiągnięcie samo w sobie.

A co jeżeli chodzi o korzyści finansowe?

Z takich wymiernych korzyści finansowych z mojej działalności są poprawki budżetowe do budżetu państwa, które zaowocowały 9 milionami na remont włocławskiego odcinka drogi krajowej numer 1, to jest kwota za którą 3 lata temu wyremontowano 1,5km drogi wzdłuż Anwilu i to był pierwszy, właściwie zrobiony odcinek na włocławskiej „jedynce".

Do tego zaliczyć należy także poprawki budżetowe, które razem z senatorem Łuczakiem zgłaszaliśmy swego czasu, a które zaowocowały 5 milionami na wsparcie Włocławskiego Centrum Onkologii, na tomograf komputerowy i rezonans magnetyczny. Te urządzenia właśnie dzięki tym zgłoszonym poprawkom można było nabyć dla Włocławka, a mieszkańcy nie musieli do tego dokładać ani złotówki. I z tego już teraz czuję się dumny. To jest konkretny pieniądz, który przyszedł do miasta dzięki mojej działalności.

Mijają właśnie cztery lata od czasu kiedy rządząca partia zachęcała do głosowania na nią hasłem „By żyło się lepiej..”. Czy twierdzi Pan, że po tych czterech latach żyje nam się lepiej?

Wydaje mi się, że jest to pytanie retoryczne, bo nie tylko ja powinienem wyrazić taką opinię. Jako przeciętny Polak, kiedy wychodzę ze sklepu, apteki czy nawet otrzymując rachunek za czynsz,czuję że żyje się gorzej i drożej. I nie trzeba odwoływać się tylko do odczuć, bo te mogą być subiektywne. Potwierdzają to dane, jakie można uzyskać jeżeli chodzi o pewne kwoty. Prawie każdy z nas jest kierowcą i na własnej skórze czuje ile kosztuje teraz paliwo. To wszystko jest kołem zamachowym dla gospodarki.

W międzyczasie rządzący, którzy mieli być ekspertami od gospodarki doprowadzili finanse publiczne do katastrofy, co zaowocowało niesamowitym zadłużeniem. Zamiast „trzy razy piętnaście”, czyli zamiast trzykrotnej obniżki podatków mamy w tej kadencji podwyżkę podatków, szczególnie na materiały i artykuły powszechnego użytku. Są wśród nich żywność, artykuły dziecięce, których wysokie ceny dotykają całe rodziny, a co za tym idzie także osoby mniej uposażone. To wszystko wskazuje na to, że już dzisiaj chyba nikt nie ma wątpliwości, że żyje się gorzej i trzeba z tego po prostu wyciągnąć wnioski. Wnioski zarówno na poziomie lokalnym, ale także w jesiennych wyborach parlamentarnych.

Czy uważa Pan, że zmiany zafundowane przez Rząd w sprawie systemu emerytalnego są dla nas, obywateli korzystne?

To jest właśnie przykład, na doprowadzenie do katastrofy finansów publicznych. Brakuje pieniędzy na podstawowe rzeczy, które musi zapewniać państwo. Rząd wymyślił nowy sposób zabierania pieniędzy Polakom. Niestety nie przez nowy podatek tylko poprzez zabranie składek, które były odkładane na przyszłą emeryturę. Przejęto je, żeby zmniejszyć problemy budżetowe. Pomysł rządowy jest o tyle kuriozalny i szkodliwy dla Polaków, że nie rozwiązuje niedopracowanej reformy emerytalnej. Oddanie tych pieniędzy pozostawione zostanie kolejnym rządzącym. W każdym razie ostatecznie i tak straci obywatel. Przecież nie ma on na swym koncie należnej składki. My jako Prawo i Sprawiedliwość chcemy wprowadzić dowolność dla obywateli. Niech sami zdecydują czy chcą funkcjonować w systemie OFE, czy też zostać w stu procentach przy ZUS. W tym drugim przypadku obywatele będą wiedzieli, że emerytura nie będzie zbyt wysoka, ale będzie pewna. Myślę, że dobrze jest dać wybór, a nie zmuszać do jednego lub drugiego rozwiązania.

Jak w naszym kraju wygląda sprawa dopłat?

W obecnej sytuacji Polacy otrzymują tylko jedną trzecią tego co Niemcy czy Francuzi, a jedną piątą tego co Grecy. Powinniśmy walczyć o to, żeby wyrównać te dopłaty. Kraje bogatsze mają dotacje wyższe niż Polacy, a koszty produkcji są już identyczne. Paliwo w Polsce, Niemczech i Francji jest w tej samej cenie. Koszty nawozów i środków ochrony roślin również. Często można było kupić te produkty taniej w Niemczech, ponieważ polskie zakłady sprzedawały je ze zniżką nawet 30%, ponieważ chciały zdobyć tamten rynek. Nie ma więc żadnych powodów żeby polski rolnik dostawał mniej dotacji niż niemiecki czy francuski. Jest to uważam bardzo ważny aspekt.

Oczywiście jest wiele innych, które powinniśmy traktować priorytetowo, jednak ten krótki okres prezydencji w Unii Europejskiej powinniśmy poświęcić na skupieniu się na dwóch, trzech sprawach, ale takich najbardziej istotnych dla Polski. Widać, że polska dyplomacja polega na sprawach bezpieczeństwa energetycznego. Wielkim symbolem tego jest rura gazociągu Nord Stream, która łączy Niemcy z Rosją poza głowami Unii Europejskiej i przede wszystkim poza Polską. Stworzyły ten niebezpieczny dla Polski rurociąg, przez co widać ewidentnie, że Polacy powinni naciskać na to, żeby wspólna polityka europejska walczyła o to bezpieczeństwo.