Wokół meczu GKS Katowice - Olimpia. Trafienie bramkarza pokazują za granicą

Przypomnijmy, do 94. minuty podopieczni Tomasza Asenskiego przegrywali na stadionie przy Bukowej 0:1 i wydawało się, że trzy punkty zostaną na Śląsku. W ostatniej akcji meczu goście wywalczyli jednak rzut rożny, więc pod pole karne już po raz drugi pobiegł Michał Wróbel. Piłka po dośrodkowaniu Mariusza Kryszaka trafiła właśnie do bramkarza, który głową...wyrównał stan meczu! Tym samym Olimpia Grudziądz przedłużyła passę bez porażki do siedmiu spotkań.

- Jeśli meczu nie da się wygrać, to trzeba go zremisować. Udało nam się to w ostatniej akcji meczu - sytuacja nieprawdopodobna, niecodzienna. Akcje znane tylko z migawek telewizyjnych, które pokazywały, że można tak strzelić gola. Na żywo jeszcze czegoś takiego wcześniej nie miałem okazji obserwować - mówił na konferencji prasowej trener gości.

- Nie było żadnej różnicy, czy przegramy jedną, czy po kontrze stracimy jeszcze drugą bramkę. Chciałem wprowadzić trochę zamieszania, by jeden czy dwóch zawodników rywala się na mnie skupiło. Z tego co zauważyłem, to żaden z zawodników nie zwracał na mnie uwagi i udało mi się strzelić...przez przypadek - przyznaje bohater sobotniego pojedynku. Warto zaznaczyć, że w katowickim polu karnym znajdowała się wówczas cała drużyna gospodarzy!

Informacja o tym wydarzeniu pojawiła się w wielu zagranicznych mediach, a materiały video obejrzało już ponad 240 tysięcy internautów. Bardzo rzadko zdarza się bowiem, by do siatki trafiał sam golkiper. W polskich rozgrywkach ligowych jest to prawie niemożliwe...prawie.





Tomasz Warsiński