Chcesz być zdrowy? Diagnozuj się sam
Pani Katarzyna jest mamą trzyletniej Alicji. Dziewczynka to jej oczko w głowie - jak każde dziecko dla kochającej mamy. Niestety ostatnio nasza czytelniczka zauważyła, że córka z radosnego, żywiołowego szkraba stopniowo zamienia się w ponurego telewidza. Dziewczynka była ospała i marudna. "Pomyślałam, że Alunia się zaziębiła, postanowiłam bacznie się jej przyglądać"- relacjonuje kobieta. Po dwóch dniach dziecko zaczęło gorączkować. Zaniepokojona mama zabrała córkę do przychodni. "Lekarka zbadała Alicję i stwierdziła, że nie ma infekcji gardła, oskrzeli czy płuc. Powiedziała mi, że atak temperatury mógł być incydentem i poleciła lek na zbicie gorączki"- opowiada kobieta.
Następnego wieczoru dziewczynka znowu miała podwyższoną temperarurę, więc kobieta po raz kolejny zabrała dziecko do przychodni. Tym razem badanie również niczego nie wykazało. "Zasugerowałam lekarce, że może należy poszerzyć diagnostykę, skoro wciąż nie wiadomo co się dzieje, a moja córka nadal ma wysoką gorączkę. W odpowiedzi zasugerowano mi, że jestem nieco przeczulona, a lekarz przecież wie jak leczyć moje dziecko"- relacjonuje Pani Katarzyna.
Kobieta zabrała córkę do domu i zaczęła sama zastanawiać się nad przyczyną nagłego pogorszenia stanu zdrowia dziecka. "Czytałam forum, porównywałam objawy Ali z tym co pisały inne mamy. To był koszmar! Naczytałam się tam o przeróżnych schorzeniach". Pani Kasia postanowiła zacząć od najprostszej z możliwych opcji, z której ku jej zdziwieniu nie chciała skorzystać lekarka badająca Alicję. Postanowiła wykonać badanie krwi i moczu dziewczynki, a później wynik skonsultować z innym pediatrą. "Nie czekalam ani chwili, zabrałam córkę do szpitalnego laboratorium i zrobiłam prywatne badania. Okazało się, że trafiłam w samo sedno. Alicja cierpiała z powodu zapalenia dróg moczowych i pęcherza. Wystarczyło wykonać badanie moczu, aby postawić diagnozę. Lekarka, u której byłam wolała jednak zrobić ze mnie histeryczkę, która wmawia dziecku chorobę" - kwituje zdenerwowana kobieta.
Niestety zakażenie okazało się na tyle poważne, że dziewczynka musiała zostać w szpitalu. Lekarz prowadzący stwierdził, że gdyby dolegliwość została poprawnie zdiagnozowana podczas pierwszej wizyty w przychodni prawdopodobnie nie byłoby konieczności hospitalizacji. "Ala dochodzi do siebie, znowu odzyskuje dawną radość. Ja natomiast jestem naprawdę zawiedziona postawą lekarza, któremu zaufałam z nadzieją, że pomoże mojemu dziecku... Na szczęście są jeszcze pediatrzy, którzy potrafią zdiagnozować więcej chorób niż angina i zapalenie oskrzeli" - mówi mama dziewczynki.