Jesteśmy niepowtarzalni
Fot. Zuzanna Menard
Dziesięć lat temu przygarnęliśmy kota. Musiał podążać naszymi krokami, bo, kiedy wróciliśmy do domu po zakończeniu szkolnych zajęć, Fred już na nas czekał po drugiej stronie wielkiego okna. Przypominał wtedy kulkę zbitej gęstej sierści; przed Fredem mieliśmy persy, więc wiedzieliśmy o istnieniu kotów wyjątkowych, bardziej wyrafinowanych niż proste dachowce, ale on z jakiegoś powodu się wyróżniał, był znacznie „ponad to”... Trudno to opisać. Pierwszego dnia naszego spotkania był jeszcze maleńki, jednak wcale nie przeszkadzało mu to w wykonywaniu odległych skoków z miejsca na miejsce. Był wytrwały i za wszelką cenę starał się dowieść, że jest wart ciepła naszego domu.