Z tramwajem nie wygrasz
Fot. KK
Torowisko. Zielone światło dla przejeżdżających samochodów. Tramwaj rusza, a światło nadal pali się na zielono. Jedna z naszych czytelniczek zwróciła uwagę na brawurę motorniczych, którzy nierzadko zapominają zasygnalizować innym kierującym, że właśnie włączyli się do ruchu...
REKLAMA
Kto wpadnie pod koła, ten uciec nie zdoła
Niebezpieczne sytuacje na drodze to codzienność. Niektórych z nich można by jednak z powodzeniem uniknąć. Jedna z naszych czytelniczek zasygnalizowała nam o zdarzeniu, które spotyka ją niemalże co dzień. I nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że taka sytuacja w ogóle nie powinna mieć miejsca. Gdy nadjeżdża tramwaj, samochody przejeżdżające przez torowisko muszą chwilę zaczekać. To oczywiste. Sygnalizowane im jest to zmianą świateł z zielonych na czerwone. Nie zawsze jednak kolor światła zmieniony jest na czas, przez co kierowcy mają zbyt mało czasu na odpowiednią reakcję.
Pracowałam w banku na rogu ul. Kosynierów Gdyńskich i Wybickiego i wielokrotnie widziałam, jak auta wjeżdżały na chodnik nieomal uderzając w budynek, bo tramwaj zapomniał włączyć czerwone światło. – opowiada Magda, mieszkanka Strzemięcina. Sygnalizacją ręcznie sterują motorniczy. Niestety często robią to zbyt późno i zmieniają światło, kiedy tramwaj praktycznie już ruszył. Nie trzeba chyba dodawać, jak groźne w skutkach dla przejeżdżających pojazdów może być opisane zdarzenie.
Akcja – reakcja
Codziennie jeżdżę tamtędy do pracy i prawie nie zdarza się, żeby światło zapaliło się tak jak powinno - czyli żeby kierowca jadący w stronę Tarpna miał na tyle czasu, żeby swobodnie przejechać przed tramwajem. A najgorsze jest to, że nie dość, że to wina kierującego tramwajem, że nie zapalił na czas światła, to jeszcze bezczelnie dzwoni na kierowcę, który próbuje wymanewrować między maszyną a chodnikiem z pieszymi i latarniami. - komentuje grudziądzanka. Jak wiadomo samochód podczas spotkania pierwszego stopnia z ważącym około 50 ton (dwuwagonowym), rozpędzonym tramwajem nie ma żadnych szans.
Żebyśmy na drodze czuli się bezpiecznie, każdy z nas powinien przestrzegać pewnych zasad. I nie chodzi tu tylko i wyłącznie o przepisy zamieszczone w kodeksie ruchu drogowego, ale także (a może przede wszystkim) o rozsądek i zwykłą, ludzką uprzejmość. Z tą jest jednak jak z wygraną w Lotto. Albo jest, albo najzwyczajniej w świecie jej nie ma.
KK
Niebezpieczne sytuacje na drodze to codzienność. Niektórych z nich można by jednak z powodzeniem uniknąć. Jedna z naszych czytelniczek zasygnalizowała nam o zdarzeniu, które spotyka ją niemalże co dzień. I nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że taka sytuacja w ogóle nie powinna mieć miejsca. Gdy nadjeżdża tramwaj, samochody przejeżdżające przez torowisko muszą chwilę zaczekać. To oczywiste. Sygnalizowane im jest to zmianą świateł z zielonych na czerwone. Nie zawsze jednak kolor światła zmieniony jest na czas, przez co kierowcy mają zbyt mało czasu na odpowiednią reakcję.
Pracowałam w banku na rogu ul. Kosynierów Gdyńskich i Wybickiego i wielokrotnie widziałam, jak auta wjeżdżały na chodnik nieomal uderzając w budynek, bo tramwaj zapomniał włączyć czerwone światło. – opowiada Magda, mieszkanka Strzemięcina. Sygnalizacją ręcznie sterują motorniczy. Niestety często robią to zbyt późno i zmieniają światło, kiedy tramwaj praktycznie już ruszył. Nie trzeba chyba dodawać, jak groźne w skutkach dla przejeżdżających pojazdów może być opisane zdarzenie.
Codziennie jeżdżę tamtędy do pracy i prawie nie zdarza się, żeby światło zapaliło się tak jak powinno - czyli żeby kierowca jadący w stronę Tarpna miał na tyle czasu, żeby swobodnie przejechać przed tramwajem. A najgorsze jest to, że nie dość, że to wina kierującego tramwajem, że nie zapalił na czas światła, to jeszcze bezczelnie dzwoni na kierowcę, który próbuje wymanewrować między maszyną a chodnikiem z pieszymi i latarniami. - komentuje grudziądzanka. Jak wiadomo samochód podczas spotkania pierwszego stopnia z ważącym około 50 ton (dwuwagonowym), rozpędzonym tramwajem nie ma żadnych szans.
Żebyśmy na drodze czuli się bezpiecznie, każdy z nas powinien przestrzegać pewnych zasad. I nie chodzi tu tylko i wyłącznie o przepisy zamieszczone w kodeksie ruchu drogowego, ale także (a może przede wszystkim) o rozsądek i zwykłą, ludzką uprzejmość. Z tą jest jednak jak z wygraną w Lotto. Albo jest, albo najzwyczajniej w świecie jej nie ma.
KK
PRZECZYTAJ JESZCZE