Jak rządzić sportem w Grudziądzu?

XXI wiek nie jest sportowo szczęśliwy dla tej niewielkiej w skali kraju miejscowości, położonej na Kujawach. Powodem tak mizernego stanu rzeczy nie jest jednak mała ilość sekcji sportowych czy brak dostępnych funduszy na rozwój dyscyplin wyczynowych. Głównym czynnikiem jest brak umiejętności kierowniczych oraz dość słaba promocja miasta. Dobitnym przykładem powyższych przykładów jest wspomniany na wstępie, prezes GTŻ-u Grudziądz, pan Zbigniew Fijałkowski. Jego stare, nudzące i co raz bardziej denerwujące „śpiewki” o pierwszej czwórce już nikogo nie cieszą. Przedział ligowej tabeli, o którym tak często przed rozgrywkami wspomina grudziądzki włodarz nie rozbudza nadziei wśród grudziądzan, ponieważ od kilku już lat plan ten spala się na panewce. Chodzą nawet słuchy o rzekomym ustawianiu spotkań tak, aby przypadkiem nie znaleźć się na pierwszym miejscu, bo przecież „nie stać nas na Ekstraligę”. Osądzanie o możliwą korupcję zostawmy jednak dla sądów i wydziałów prawnych, a zarządowi grudziądzkiego żużla realizację wymarzonych i niespełnionych jak dotąd celów i założeń.

Drugim przykładem rządzenia w tej miejscowości sportem jest pan Jacek Bojarowski, prezes Olimpii Grudziądz, lidera II ligi zachodniej. Człowiek, dzięki któremu w tym ubogim pod względem wydarzeń mieście nastąpiło pospolite ruszenie. „Biało-Zieloni” - jak swoich pupili nazywają kibice, w końcu zaczęli pokazywać swoje ambicje i możliwości. Najpierw nokautująca forma w III lidze, potem pewne utrzymanie i dobre występy (w roli beniaminka) na II-ligowych boiskach. Zwieńczeniem tego sportowego pchnięcia jest obecna pozycja lidera, jaką zajmuje zespół Olimpii. Co ma w sobie Jacek Bojarowski, a czego prawdopodobnie nie ma, a jeśli ma to świadomie nie korzysta Zbigniew Fijałkowski? Ambicji, znajomości, siły przebicia, sprytu, a może po prostu zwykłej chęci i braku parcia na pieniądze...

Na co może liczyć Grudziądz w najbliższym czasie? Najprawdopodobniej na kolejny marazm żużlowców, ciszę wśród mniej popularnych dyscyplin sportowych w mieście i być może na wielką euforię po historycznym awansie do I ligi drużyny Marcina Kaczmarka, a z racji mojej przynależności rodowej do tego właśnie miasta, mogę śmiało stwierdzić, że Nam się to bardzo należy.

(ŁP)